Euroland jest zbyt ciasny dla 17 krajów

Celem Eurolandu jest obniżenie długu publicznego Grecji do 120 proc. PKB w 2020 r. z obecnych 162 proc. PKB. Zdaniem Rogoffa, nie jest to jednak ratunkiem dla Greków. Historia pokazuje, że gospodarki niejednokrotnie wpadały w olbrzymie tarapaty, gdy dług publiczny przekraczał już 90 proc. PKB.

>>> Czytaj też: Gdzie Grek upada, tam Irlandczyk korzysta?

"Nie możemy powiedzieć, że na pewno nie zobaczymy już więcej niewypłacalności poza Grecją” – powiedział Kenneth Rogoff na spotkaniu „Bloomberg FX11” w Nowym Jorku.

Reklama

„Interesujące jest pytanie, czy wszystkie kraje strefy euro nadal pozostaną jej członkami. Moja odpowiedź brzmi: nie”.
Jak wynika z szacunków Rogoffa, istnieje co najmniej 80-proc. prawdopodobieństwo, że Grecja opuści eurostrefę w ciągu kolejnych 10 lat.

Euro nie jest synonimem stabilności, panika wróci na rynki

„To jasne, że euro nie zdaje egzaminu, nie jest stabilnym rozwiązaniem” – uważa Rogoff.

Podczas ostatniego szczytu unijni przywódcy zdecydowali o zwiększeniu funduszu ratunkowego EFSF do 1 bln euro oraz rekapitalizacji instytucji finansowych. Porozumieli się też z sektorem bankowym w sprawie redukcji greckiego długu z 50-proc. stratami na obligacjach Hellady.

>>> Czytaj też: Unia na niemiecką modłę - Berlin nową stolicą zjednoczonej Europy

Rynki z wielkim entuzjazmem przyjęły ustalenia unijnego szczytu – indeksy giełdowe wystrzeliły w górę, a euro umocniło się o 2,5 proc. wobec dolara.

“Moja opinia jest taka, że rynki po prostu cieszą się, że wciąż żyją” – ocenia Rogoff. „Obawy na rynku bardzo szybko znów zaczną narastać” – dodaje były główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Przedmiotem negocjacji wciąż pozostaje kwestia lewarowania 440 mld euro funduszu ratunkowego oraz tego, co banki dostaną w zamian za zaakceptowanie strat na greckim długu. Starcia polityków i bunt inwestorów wciąż mogą doprowadzić do fiaska negocjacji.

>>> Polecamy: Jest porozumienie w strefie euro: posiadacze greckich obligacji stracą 50 proc.