Wiem, wiem, Platforma nie była w tej decyzji osamotniona. PSL i PiS to, gdy dobrze popatrzeć, takie same szkodniki, przekonane, że przeciętny Polak nie marzy o niczym innym jak o kolejnym zimowym dniu spędzonym przed telewizorem. Zakazując nam pracy 6 stycznia, rządząca koalicja oraz współpracująca z nią opozycja dowodnie pokazały, co Ludzie z Elit myślą o Polakach: głupki, jakby jeden z drugim popracował, toby jeszcze pewnie coś spieprzył, albo się poślizgnął w drodze do roboty i domagał się potem odszkodowania z ZUS.
6 stycznia nie jest dobrym dniem na święto. Dopiero co mieliśmy wolnych dni całkiem sporo. Nie musimy mieć jeszcze jednego pomostu do nieróbstwa.
Szczególnie boleśnie święto Trzech Króli przeżywają szkoły. Pomiędzy Nowym Rokiem a nadchodzącą po nim nieuchronnie sobotą zawsze trudno było z powrotem uruchamiać maszynę. Z wolnym dniem wbitym w ten okres jest jeszcze trudniej. Ludzie z Elit, którzy i tak uczą swoje dzieci z pomocą korepetytorów, mają to w nosie. Poziom edukacji został poświęcony na ołtarzu tandetnej, „greckiej” obietnicy: cieszcie się, mniej wysiłku jest fajne, więcej wysiłku jest be.
Naprawdę wielu wybitnych polskich polityków, ekonomistów i mądrali uważa, że człowiek nie jest źródłem bogactwa, tylko kłopotów. Bogactwo, o, to się bierze z derywatów, giełdy, kursu franka, inwestycji, kapitału zagranicznego, kopalin, grantów, wspólnej polityki rolnej, subsydiów Unii Europejskiej i rezerw walutowych. Największym jednak bogactwem naturalnym każdego kraju jest energiczny i uzdolniony, pracowity obywatel. Ustanawiając wolny 6 stycznia, elity objawiły, że myślą inaczej. Polak w pracy jest mniej cenny niż Polak na kanapie.
Reklama
Święto Trzech Króli jest w istocie anty-Pierwszym Maja – anty-Świętem Pracy. Gdy tylko wprowadzono je u nas, zaczął się kryzys. Opatrzność Boża, która z niewiadomych przyczyn stara się wspomagać Polskę przez tak liczne wieki, wyraźnie dała nam sygnał – nie tędy droga.