Teraz banki z londyńskiego City borykają się ze spadającymi przychodami oraz naciskami ze strony polityków na dalszą redukcję etatów i płac. Rządzący obwiniają instytucje finansowe za przyczynienie się do wybuchu kryzysu finansowego.

Brytyjski rząd domaga się od banków na Wyspach wyraźnego oddzielenia bankowości detalicznej od inwestycyjnej. Tymczasem unijni liderzy do końca tego roku mają wprowadzić podatek od transakcji finansowych.

>>> Czytaj też: Wysokie ryzyko, wysoka pensja – czy opłaca się być bankierem inwestycyjnym?

„Skończymy z mniejszym, ale bardziej skoncentrowanym sektorem finansowym” – przewiduje Michael Kirkwood, były szef brytyjskiego oddziały Citigroup, który zaczynał swoją karierę w londyńskiej Kwadratowej Mili (Square Mile, jak inaczej określa się City). „Cały świat finansów, szczególnie Londyn, był zbyt rozrośnięty przed kryzysem finansowym” – twierdzi Kirkwood.

Znaczenie Londynu na finansowej mapie świata wyraźnie maleje. Jednak City wciąż jest największym na świecie centrum wymiany walut, międzynarodowych pożyczek na rynku międzybankowym oraz liderem w obszarze obrotu instrumentami pochodnymi.

>>> Czytaj też: Royal Bank of Scotland redukuje bankowość inwestycyjną