Ten ruch idzie w parze z podobną korektą ruchu wzrostowego na EUR/USD oraz lekkim ochłodzeniem nastrojów na rynkach akcji. O godzinie 13:36 za dolara trzeba było zapłacić 3,3380 zł, natomiast euro kosztowało 4,3110 zł.

Złoty do końca dnia powinien pozostać pod głównym wpływem rynków globalnych, gdzie nastroje w godzinach popołudniowych będą kształtowane przez publikację danych z amerykańskiego rynku nieruchomości (godz. 16:00), doniesienia z Grecji (rząd w Atenach negocjuje z prywatnymi pożyczkodawcami ws. umorzenia długu) oraz ewentualne informacje z europejskich banków (dziś zaprezentują one plan pozyskania kapitału). Polska waluta może też zareagować na publikowane przez Narodowy Bank Polski, grudniowe dane o inflacji bazowej. Jednak tylko wówczas, gdy okaże się ona wyższa niż prognozowane 3% R/R, co podważy wiarę w oczekiwane w tym roku obniżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Większych emocji nie wzbudzą natomiast, publikowane przez Główny Urząd Statystyczny, dane o koniunkturze gospodarczej.

Dzisiejsze wahania notowań USD/PLN i EUR/PLN nie wpływają na zmianę układu sił na wykresach tych par. W dalszym ciągu na USD/PLN aktualna pozostaje formacja podwójnego szczytu (zapowiada spadki) z linią szyi tworzoną przez dołek z końca grudnia ub.r. Na wykresie dziennym EUR/PLN stroną dominującą pozostaje zaś podaż, co może zapowiadać test szerokiej strefy wsparcia 4,2645-4,3000 zł (tworzy go dołek z października i psychologiczny poziom 4,30). Głębsze spadki w najbliższych tygodniach wydają się w przypadku euro wątpliwe. Nie jest wykluczone, że poziom 4,30 zł stanie się w przyszłym tygodniu „bazą” do wygenerowania wzrostowej korekty.

Reklama