Największą bolączką samorządów jest budowa infrastruktury drogowej. Trzy na cztery samorządy (73 proc.) nie mają pieniędzy, żeby zaspokoić potrzeby inwestycyjne w tym zakresie.

Najbardziej na brak pieniędzy na drogi narzekają samorządowcy z woj. lubelskiego. Niedostatek funduszy deklaruje tu dziewięć na dziesięć gmin (89 proc.). Na kolejnych miejscach są dwa województwa tzw. ściany wschodniej - warmińsko-mazurskie (85 proc.) i podlaskie (81 proc.). Dalej jest bogate dzięki stolicy, ale biedne na obrzeżach Mazowsze (80 proc.).

>>> Czytaj też: Autostrady bez asfaltu, czyli wyboista droga na Euro 2012

Drugą, wiecznie niezaspokojoną potrzebą samorządów, obok dróg, jest budownictwo komunalne. Dwie trzecie gmin (67 proc.) deklaruje, że ich budżety nie pozwalają na zaspokojenie wszystkich potrzeb. Tylko jedna na siedemnaście (6 proc.) twierdzi, że nie ma z tym problemu.

Reklama

Winą za niedobór pieniędzy inwestycyjnych samorządowcy częściowo obarczają rząd. Twierdzą, że corocznie podrzuca on im "kukułcze jaja" w postaci coraz większych obciążeń. W ostatnim czasie były to m.in. wyższa stawka VAT, wyższa składka rentowa, podwyżki dla nauczycieli, a najnowszy pomysł (wszedł w życie 1 stycznia) to przepisy, zgodnie z którymi szpitale (w tym te należące do samorządów) muszą na własną rękę wykupić obowiązkowe ubezpieczenie od tzw. zdarzeń medycznych. Według ostrożnych szacunków koszty szpitali wzrosną o 900 mln zł rocznie, a część tej kwoty będzie pośrednio kosztem samorządów.