W USA po dwóch sesjach niewielkiej korekty wszystko zapowiadało w czwartek wygraną byków.

Przede wszystkim tym razem (w odróżnieniu do środy) dane europejskie im pomagały, bo indeks klimatu gospodarczego niemieckiego instytutu Ifo wzrósł mocniej niż oczekiwano. Jednak zachowanie europejskich giełd akcji mogło nieco (nie za bardzo, bo Amerykanie rzadko bardzo się tym przejmują) szkodzić. W Europie nastroje nadal były korekcyjne, a pretekstem do niewielkiej korekty były prognozy Komisji Europejskiej. Nie było to jednak nic poważnego.

Nie miały znaczenia publikowane w czwartek amerykańskie dane makro, ale z pewnością bykom zaszkodzić nie mogły. Ilość nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych złożonych w poprzednim tygodniu wyniosła 351 tys. (tyle ile przed tygodniem i o 3 tysiące mniej od prognoz). Ponieważ od dłuższego już czasu ilość wniosków spadała to gdyby nawet wzrosła nikogo by to nie wystraszyło. Zmiana była jednak tak niewielka, że istotnie pomóc bykom nie była w stanie.

Rynek akcji zachowywał się standardowo. Na początku sesji indeksy spadały pociągnięte w dół przez Europę, ale bardzo szybko byki opanowały sytuację. Indeks zazieleniły się i zapanował marazm z wyczekiwaniem na końcową rozgrywkę. Okazała się być korzystna dla byków (szczególnie na NASDAQ). Hossa w USA jest na razie niezagrożona. Może w marcu będzie chwila przerwy.

GPW zachowała się w czwartek kuriozalnie. Sesja rozpoczęła się od spadku indeksów. Najmocniej tracił PGE – skarb państwa będzie sprzedawał posiadane 5 procent spółki. Po sprzedaży ceny powinny wzrosnąć. Niedźwiedziom pretekstu nie dawały inne giełdy europejskie, gdzie indeksy w oczekiwaniu na publikację indeksu Ifo delikatnie rosły. Dlatego też nasz WIG20 wyraźnie zredukował skalę spadku, a po publikacji tego indeksu się zazielenił, ale nie widać było chęci do kontynuacji wzrostu.

Reklama

Chęć ta zresztą szybko znikła również na innych giełdach. WIG20 wróci do poziomu neutralnego. Po pobudce w USA zaczął się osuwać i utknął na przyzwoitym poziomie, czyli pół procent poniżej środowego zamknięcia (podobnie jak niemiecki XETRA DAX). Takie zakończenie byłoby w miarę normalne, ale fixing dodał do strat jeszcze blisko 0,8 pkt. proc. przez co WIG20 stracił (bezsensownie) 1,33 proc. Na rynku tureckim i polskim działają dokładnie te same fundusze - tam ostatnio nastroje przed ważnym oporem też są złe. Układ techniczny przez ten dziwny spadek się nie zmienił, ale pojawiły się sygnały sprzedaży.