Podczas spotkania ministrów środowiska krajów UE w duńskim Horsens komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard zapowiedziała przyspieszenie raportu o unijnym systemie handlu pozwoleniami na emisję CO2 (ETS) z przyszłego na ten rok i nie wykluczyła propozycji zmian w harmonogramie aukcji. Może to oznaczać przesunięcie pewnej liczby pozwoleń przeznaczonych do sprzedaży w latach 2013-2020, a tym samym ograniczenie ich liczby w tym czasie. KE chce w ten sposób zaradzić niskiej cenie za pozwolenia, która nie zachęca do zielonych inwestycji.

Minister środowiska Marcin Korolec uważa, że na tym etapie jeszcze trudno przesądzić o działaniach KE, przyznał jednak, że prawdopodobnie będą one zmierzać ku ograniczeniu liczby pozwoleń na emisję i podwyższeniu w ten sposób ich ceny. Jego zdaniem, powinny być wykonane analizy wpływu takiego rozwiązania na gospodarkę.

"Wyobraźmy sobie sytuację, że zrobimy jakiś ruch legislacyjny i dokonamy jakiejś interwencji (na rynku ETS - PAP) i okaże się, że ta interwencja nie będzie skuteczna, to co, będziemy znowu się spotykali w sprawie kolejnych interwencji?" - mówił Korolec. Zaznaczył, że Polska jest przeciwna takim interwencjom; w podobnym tonie przed spotkaniem ministrów ds. energii wypowiadała się dla PAP wiceminister gospodarki Hanna Trojanowska.

"Polskie stanowisko się nie zmieniło i jesteśmy nastawieni negatywnie w stosunku do jakiejś administracyjnej interwencji na rynku: do sztucznego podwyższania celów (redukcji emisji CO2 - PAP) i sztucznego podwyższania ceny uprawnień" - powiedział Korolec. W jego opinii, pomysł takiej interwencji "nie podoba się całemu szeregowi państw i to nie tylko państwom z regionu, ale również państwom, które od dawna są w UE".

Reklama

Szef resortu środowiska nie chciał jednak wymieniać nazw tych krajów, zaznaczył tylko, że podczas czwartkowej dyskusji co najmniej "6-7 państw było negatywnie nastawionych do otwierania dyskusji na temat dyrektywy ETS i wprowadzania mechanizmu tzw. set-aside (zmniejszania liczby pozwoleń na emisję)".

Z zapowiedzi Hedegaard ucieszyły się natomiast organizacje ekologiczne.

"Obietnica Komisji pojawia się we właściwym momencie, w którym Polska i cała Europa zmagają się z galopującymi cenami paliw. (...) Analizy ekonomiczne wykazały, że wyższa cena uprawnień do emisji znacząco obniży te koszty" - skomentowała Julia Michalak z Climate Action Network Europe.

"Oświadczenie Komisji Europejskiej, by pracować nad naprawą rynku ETS przychodzi w samą porę. Rynek CO2 jest zalany kredytami na emisję i nie dostarcza zachęt do zielonych inwestycji" - ocenił w oświadczeniu Greenpeace. Organizacja uważa, że z rynku powinny być wycofane pozwolenia na emisję co najmniej 1,4 gigatony CO2.

Parlament Europejski zabiega, by zapis o możliwości zmniejszenia liczby pozwoleń na emisję CO2 na unijnym rynku po 2013 r. znalazł się w dyrektywie o efektywności, która może być uzgodniona przez ministrów w czerwcu. Duńska prezydencja uważa, że dyrektywa nie jest właściwym miejscem na taki zapis i sprawa pozwoleń na emisję CO2 powinna być potraktowana oddzielnie. Korolec wskazał, że sądząc po czwartkowym spotkaniu zapis o ETS najprawdopodobniej nie znajdzie się w dyrektywie o efektywności.

Jeśli po raporcie o ETS KE zaproponuje zmiany w harmonogramie aukcji pozwoleń na emisję CO2, do ich wprowadzenia wystarczy przegłosowanie decyzji przez komitet ds. zmian klimatycznych złożony z ekspertów z krajów UE.