Rosyjski prezydent elekt Władimir Putin zamierza spełnić wszystkie socjalne obietnice, które hojnie składał podczas kampanii wyborczej. Ale będą musieli zapłacić za nie… sami obdarowywani. Ze strategii podatkowej na najbliższe trzy lata, która dziś ma zatwierdzić rzad, wynika, ze dodatkowe środki maja być pozyskane głównie z opodatkowania Gazpromu – ten jednak w zamian będzie mógł podnieść ceny gazu i dla odbiorców indywidualnych, i dla przemysłu.

Nowa strategia podatkowa

W trakcie kampanii Putin zapowiedział m.in. znaczne podwyższenie płac w budżetowce, zwłaszcza dla lekarzy, nauczycieli, naukowców (nawet o 200 proc. do 2018 r.), wprowadzenie dotacji dla rodzin wielodzietnych w wysokości 7000 rubli miesięcznie (750 zł), przeznaczenie 30 mld rubli (3,2 mld zł) na budowę mieszkań dla weteranów, podniesienie puli stypendiów naukowych do 25 mld rubli i dziesiątki innych pomniejszych spraw.

Ale to wszystko kosztuje. Jak wylicza rosyjska agencja analityczna FBK, realizacja tych obietnic kosztowałaby 9,9 bln rubli, co oznacza, ze do końca kadencji Putina, czyli do 2018 r., z budżetu państwa będzie przeznaczane na ten cel dodatkowe 1,5 proc. PKB rocznie.Z kolei Capital Economics z Londynu szacuje, ze wartość kiełbasy wyborczej Putina sięgnie 5 proc. wartości PKB w 2018 r. Sfinansowaniu tych wydatków ma służyć nowa strategia podatkowa na lata 2013 – 2015, która wspólnie opracowały resorty finansów i gospodarki. Przewiduje ona miedzy innymi opodatkowanie dóbr luksusowych i likwidacje szeregu ulg podatkowych, ale po raz pierwszy od sześciu lat główny nacisk kładzie się na finanse Gazpromu.

Reklama

Najpóźniej do 2015 r. dwukrotnemu zwiększeniu ma ulec podatek od wydobycia gazu – do ponad tysiąca rubli za tysiąc metrów sześć. Koncern zostanie również zobowiązany do płacenia podatku od nieruchomości (dla innych państwowych przedsiębiorstw wynosi on 2,2 proc.).

Dzięki Gazpromowi władze chcą zyskać w ciągu najbliższych trzech lat łącznie 360 mld rubli (ok 9 mld euro)i. Jak szacuje koncern, dodatkowe podatki już w przyszłym roku będą kosztowały firmę ok. 45 mld rubli.

Nadal święta krowa

Podniesienie podatków dla Gazpromu ma tez cel propagandowy. Rosjanie krzywym okiem patrzą na to, ze cieszy się on specjalnymi przywilejami władz i ze dochody państwowego, było nie było, koncernu nie trafi aja do budżetu i nie są sprawiedliwie dzielone. To było zresztą jednym z głównych zarzutów podczas antyputinowskich demonstracji pod koniec zeszłego roku. Nie znaczy to jednak, ze Gazprom traci pozycje świętej krowy. – Koncern od lat cieszy sie dwukrotnie mniejszym obciążeniem podatkowym niz np. producenci ropy i wciaz korzysta z osobistej protekcji Władimira Putina – tłumaczy w rozmowie z DGP rosyjski analityk Michaił Krutichin.

Haczyk tkwi w tym, ze wzrostowi opodatkowania monopolisty towarzyszy podnoszenie cen gazu na rynku wewnętrznym. Koncern zdołał wymóc na władzach zgodę na to, by surowiec drożał w tempie co najmniej 15 proc. w skali roku, do momentu aż rosyjski rynek dorówna poziomem dochodowości europejskiemu. Największymi przegranymi będą w tej sytuacji rosyjski przemysł i detaliczni odbiorcy, którym przyjdzie płacić większe rachunki. Wraz z cena gazu wzrosną tez koszty produkcji energii elektrycznej. To z kolei napędza inflacje i uderza w kieszeń Rosjan. – Dekadę temu prąd w Rosji kosztował dwukrotnie mniej niż w Stanach Zjednoczonych. Dzisiaj za energie elektryczna Rosjanie płaca 18 proc. więcej od Amerykanów – wyliczają ekonomiści z rosyjskiego Instytutu Problemów Monopoli Naturalnych. współpraca BJN.

ikona lupy />
Gazprom / Bloomberg / Andrey Rudakov