Spowolnienie gospodarcze stworzyło nowy model konsumenta – bardziej świadomego i oszczędnego. Wpłynęło to na rozwój nowego segmentu handlu, a w efekcie doprowadziło do stworzenia nowego modelu sklepów oraz serwisów internetowych, specjalizujących się w rzeczach używanych. W tej chwili obrót towarami z drugiej ręki odbywa się już głównie przez internet, co potwierdzają dane raportu przeprowadzonego przez Instytut Badawczy Homo Homini. Według nich dwie trzecie badanych osób chętnie sprzedawałoby swoje rzeczy, czy też wymieniło na inne w sieci. Średnią wartość koszyka towarów, jakie przeciętny Polak ma do sprzedania, oszacowano na 3038 zł.
Bez prowizji
– Serwisy ogłoszeniowe w naturalny sposób przejęły rolę pchlich targów, giełd, prasowych rubryk z ogłoszeniami, gdzie można wystawiać antyki odzież, meble, samochody czy sprzęt RTV – mówi Przemysław Klemczak z serwisu Tablica.pl, w którym można zamieszczać tego typu oferty.
Zaletą serwisów jest to, że są idealnym sposobem na ominięcie pośredników. Z powodu ogromnej konkurencji na rynku portale, których działa już kilkadziesiąt, nie pobierają prowizji od przeprowadzonych transakcji. Zyski czerpią tylko z usług dodatkowych, jak wyróżnienia oferty na stronie poprzez przesunięcie jej na pierwszą pozycję czy zamieszczenie obok zdjęcia albo zmiana trzcionki w ogłoszeniu na bardziej wyraźną lub ozdobną. Za taką usługę można wziąć maksymalnie 2–3 zł.
– Oferujemy specjalne promowanie ogłoszenia, dzięki czemu jest ono prezentowane na stronie głównej serwisu w wyróżnionej przestrzeni. I tak np. promowanie przez tydzień ogłoszenia o sprzedaży sukienki kosztuje 1,99 zł, a jeżeli chcemy szybko sprzedać samochód, to za promowane ogłoszenie, również przez tydzień, zapłacimy 8,99 zł – tłumaczy Alicja Turek ze Sprzedajemy.pl. Serwis na początku roku uruchomił też nieinwazyjne reklamy, nieprzeszkadzające użytkownikom, a zwiększające wpływy. – Te pieniądze pokrywają już część naszych kosztów, do końca tego roku będziemy rentowni – mówi Alicja Turek.
Niskie koszty, droga promocja
Przedsiębiorcy, którzy właśnie teraz postanowili zaistnieć na tym rynku, nie będą mieli prostego zadania. – Najważniejsi w takim serwisie są użytkownicy. Ich pozyskanie w obliczu dużej konkurencji nie jest łatwe. Wymaga nie tylko pomysłu i konsekwencji w działaniu, ale przede wszystkich dużych nakładów finansowych – wyjaśnia Paweł Lipiec, ekspert rynku e-commerce.
Miesięcznie trzeba liczyć się z wydatkami na poziomie od kilkunastu do nawet 30 tys. zł. Tyle kosztuje reklama na innych portalach i serwisach, ale też zrobienie promocji w realu na banerach. Taki wydatek trzeba ponosić przez co najmniej pół roku, zanim cel w postaci zdobycia użytkowników zostanie osiągnięty. A potrzeba ich w tej chwili setek tysięcy, by działalność była dochodowa.
– Koszty wejścia na ten rynek nie są natomiast wysokie. Wystarczy około 1 tys. zł, by uruchomić serwis z rzeczami używanymi. Najważniejszą kwestią jest napisanie programu do jego obsługi, co jest rzeczą tak prostą, że można to powierzyć studentowi informatyki już za 500 – 700 zł. Do tego dochodzi jeszcze koszt wynajęcia serwera, co na początek wiąże się z wydatkiem 1 tys. zł rocznie – dodaje Paweł Lipiec.
Wydatki na ten cel wzrosną do kilku tysięcy złotych rocznie, gdy liczba użytkowników będzie wysoka. Wówczas też pojawi się konieczność zatrudnienia handlowca, którego zadaniem będzie pozyskiwanie reklam do serwisu. To oznacza wydatek kolejnych 3,5 – 4,5 tys. zł miesięcznie.
Obecnie najbardziej opłaca się uruchomienie serwisu ze sprzedażą czy wymianą rzeczy używanych jako działalności dodatkowej do działającego już w sieci sklepu. Wówczas opieramy jego funkcjonowanie na dotychczasowych użytkownikach, w związku z czym koszty rozruchu działalności spadają przynajmniej o połowę.
Czym handlować?
A na jakich towarach można zarobić na rynku wtórnym? Na pewno na odzieży i akcesoriach dla niemowląt. Rzeczy te stosunkowo mało się niszczą, bo są używane krótko, a są oferowane za jedną trzecią ceny, a niekiedy jeszcze taniej. Bywa, że młode mamy sprzedają zabawki niemal hurtowo, żądając za karton kwoty, którą trzeba by wydać na kupno jednej nowej. To wszystko sprawia, że rodzice poszukują ubranek, wózków, łóżeczek, chodzików czy zabawek właśnie na rynku wtórnym.
Dla serwisów specjalizujących się w obrocie towarami używanymi sklepy tradycyjne nie są więc żadnym zagrożeniem. Mają tym samym tylko jedną konkurencję inne portale i serwisy specjalizujące się w produktach z drugiej ręki. Jak wynika z analizy serwisu Tablica.pl, tylko w 2011 r. internauci zamieścili ponad 330 tys. ogłoszeń dotyczących wyłącznie ubranek dla dzieci.
Równie dużym zainteresowaniem cieszą się używane telefony komórkowe czy sprzęt elektroniczny. To rynek, na którym pojawia się najwięcej nowości. Do tego wystarczy kilka miesięcy od premiery, by cena takich gadżetów spadła o jedną trzecią. Nie brakuje jednak osób, które podążają za nowinkami technicznymi, do tego za takimi w przystępnej cenie. Rośnie też liczba osób, które chętnie wymienią swój dotychczasowy telefon czy tablet na nowszy model z dopłatą.
– Coraz więcej osób sprzedaje sprzęt elektroniczny, artykuły dla dzieci, odzież i meble. Najbardziej popularne kategorie w naszym przypadku to jednak motoryzacja, na którą przypada aż 40 proc. wszystkich ofert i nieruchomości, stanowiące 11 proc. – dodaje Łukasz Kołakowski, szef działu analiz serwisu Sprzedajemy.pl, na którym w ciągu zaledwie roku od pojawienia się na rynku Polacy wystawili przedmioty warte ponad 14 mld zł.