Rynek internetowej reklamy graficznej, wart rocznie 770 mln zł, czeka rewolucja. Reklamodawcy coraz chętniej kupują banery na aukcjach i gdzie płacą nie za to, że reklamę zobaczą miliony przypadkowych odbiorców, ale za to, że wyświetli się tylko zainteresowanym. Nowy model planowania kampanii – Real-Time-Bidding (RTB) – może mocno namieszać na rynku.
– To idea jak z filmu „Raport mniejszości”: reklama chodzi za użytkownikiem – mówi Maja Biniewicz, szefowa komórki specjalizującej się w zakupie kampanii reklamowych w systemie RTB w domu mediowym StarcomMediaVest Group.
Jak to możliwe? Maciej Wyszyński, dyrektor zarządzający specjalizującej się w RTB firmy sociomantic labs na rynek Europy Środkowej i Wschodniej, tłumaczy, że klient odwiedzając strony internetowe, pozostawia po sobie ślady. – Jeśli zagląda na stronę sprzedającą bilety lotnicze, otrzymujemy o tym informację, a w specjalnej platformie dochodzi do aukcji, podczas której określana jest cena powierzchni reklamowej na tej witrynie. Jeśli ją wygrywamy, pokazujemy mu reklamę naszego klienta, którym mogą być linie lotnicze – tłumaczy Maciej Wyszyński.
Reklama
Wszystko trwa nie dłużej niż 70 milisekund, krócej niż mrugnięcie oka. W takim czasie dochodzi do wymiany danych między siecią reklamową, firmą posiadającą system RTB i platformą aukcyjną. Takich operacji w jednym momencie mogą się odbyć miliony.
Klienci są zainteresowani, bo zmienia się sposób kupowania reklam, stosowany np. przez portale. – Dotychczas reklamodawcy płacili za to, że ich reklama wyświetli się jakiejś grupie użytkowników, choć nie wiadomo, ilu z nich ją rzeczywiście zobaczy. W RTB reklamę pokazujemy tylko tej osobie, która jest nią naprawdę zainteresowana – tłumaczy Wyszyński. Dlatego zdaniem Mai Biniewicz portale są najbardziej sceptyczne wobec RTB, bo może on im odebrać część przychodów.
Branża uważa, że RTB będzie odgrywać coraz większą rolę. Więc chętnych, by wejść w ten segment, przybywa. Oprócz graczy takich jak sociomantic labs, zarobić chcą sieci reklamowe, jak IDMnet czy ARBOmedia, oraz domy mediowe, jak grupa Starcom MediaVest czy OMD.
– Na najbardziej rozwiniętych rynkach, m.in. w Stanach Zjednoczone czy Wielkiej Brytanii, przez RTB przechodzi już od 20 do 30 proc. budżetów przeznaczanych na reklamę graficzną. W Polsce na razie ten segment stanowi wartościowo niewiele, ale tylko w ciągu roku może dojść do kilku procent wartości rynku reklamy graficznej – prognozuje Maja Biniewicz.