Po kilku miesiącach przerwy przedstawiciele EBC, MFW i Komisji Europejskiej przyjeżdżają dziś do Aten, aby rozliczyć grecki rząd z uzgodnionego greckiego programu oszczędności.
Jeśli premier Antonis Samaras nie przekona swoich rozmówców, wypłata kolejnej transzy pomocy może zostać wstrzymana. Wówczas Grecja będzie musiała ogłosić bankructwo już na przełomie sierpnia i września.
– Jestem bardzo sceptyczny co do spełnienia przez Greków złożonych obietnic – ostrzegł w niedzielę niemiecki minister gospodarki Philipp Roesler. Dziennik „Sueddeutsche Zeitung”, powołując się na źródła bliskie Angeli Berkel, twierdzi, że w razie złamania przez Ateny podjętych zobowiązań niemiecki rząd nie będzie już finansował trzeciego programu pomocy dla Grecji. Wcześniej takie same sygnały wyszły od MFW.
Reklama
Grecki rząd przekonuje, że ustalił już 2/3 oszczędności, które w ciągu najbliższych dwóch lat mają przynieść 11,5 mld euro. W szczególności Samaras chce zlikwidować lub połączyć 20 agend rządowych. Do tej pory jednak rząd zamiast zwalniać pracowników sektora publicznego, przesuwał ich do innych zadań. I tak kolejarze, których objęła redukcja, wylądowali w... muzeum kolejnictwa w Atenach. A inżynierowie zatrudnieni dotąd w liniach lotniczych teraz zostali pracownikami ateńskich przewozów komunalnych. Tymczasem Grecja obiecała, że do końca tego roku ograniczy zatrudnienie w sektorze publicznym przynajmniej o 15 tys. osób.
Nowy grecki premier ma nadzieję, że uda mu się przekonać unijnych wierzycieli do wydłużenia o dwa lata (do 2016 r.) ostatecznego terminu wypełnienia wszystkich planów oszczędnościowego, co kosztowałoby Brukselę dodatkowo 30 – 50 mld euro. Ale niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble przekonywał wczoraj, że nie może być o tym mowy. – Jeśli Grecja ma jakieś opóźnienia, będzie po prostu musiała je nadrobić – powiedział w wywiadzie dla „Bilda”.
ikona lupy />
Grecja, Ateny po gwałtowych protestach / Bloomberg / Simon Dawson