Wielkie koncerny konkurują o pieniądze, wzbogacając swoje ojczyzny, w związku z tym patriotyzm nakazywałby wspierać nasze firmy, nawet kosztem przymusu płacenia wyższej ceny za produkt polski niż zagraniczny. Wszystko po to, by wygrać mistrzostwa (albo chociaż wyjść z grupy...). Florkowi przyświecają najlepsze intencje, niestety z tego gatunku, którym wybrukowane jest piekło.
Koncerny, mimo że mogą być zarejestrowane w danym kraju, a ich właściciele mogą być twardymi patriotami, nie są dobrem narodowym. Nie stosuje się do nich więc argumentacja, jakoby sprzedane przez nie produkty natychmiast stawały się wartością dodaną do dochodu ojczyzny. Kiedy taki ExxonMobil sprzeda ropę w Stanach Zjednoczonych, a zyski zainwestuje w Czadzie, to USA – idąc tropem rozumowania Florka – tracą. Prezes Fakro stwierdzi zapewne, że te pieniądze i tak kiedyś wrócą do Stanów i stworzą nowe miejsca pracy. Gra jednak nie jest tak uproszczona – firma może zainwestować zyski w każdym miejscu na świecie, np. w Polsce, bo uzna, że tu są lepsi fachowcy! Punkt dla Polski.
Każdy koncern może ulokować pieniądze w dowolnym kraju. Tak więc od atrakcyjności inwestycyjnej Polski zależy, czy wybierze akurat nas. Polska, reszta świata: 1:1. Sytuacja może być również taka – Ryszard Florek może sprzedać swoje okna w USA i za te pieniądze zwiększyć ich produkcję w Polsce, tym samym poprawiając los pracowników. W tej rozgrywce każdy wygrywa: punkt dla Florka, punkt dla Polski. Może też zrobić odwrotnie – zarobić w Polsce, zbudować nową fabrykę w Wietnamie, a okna sprzedawać w Stanach. Znów zysk dla Florka, ale jednak strata dla Polski. A więc, według logiki naszego przemysłowca, sytuacja się nie zmienia bez względu na to, czy rozważymy działania firmy zagranicznej, czy rodzimej.
Nad nowym iPhone’em, mimo że wymyślonym w USA, wiele fachowej pracy zachodzi za granicą. Na przykład w Niemczech, które zachęciły Apple’a do inwestycji. Tamtejsi inżynierowie pracują dla kalifornijskiej firmy nie dlatego, że brakuje im rodzimych alternatyw – to kraj bogaty i obfitujący w kapitał ludzki oraz mający własne ogromne koncerny. Służą temu, kto więcej płaci, i nie biednieją na tym. W zglobalizowanej gospodarce doszukiwanie się dochodu narodowego w księgach międzynarodowych koncernów jest abstrakcją. Ciężka praca, wykształcenie i stopniowa kumulacja dóbr czyni nas bogatymi. Logo i pochodzenie naszego pracodawcy mają znaczenie głównie psychologiczne.
Reklama
ikona lupy />
Jan Wróbel wojciech górski / DGP