Przywódcy uzgadniali na szczycie UE mapę drogową pogłębienia integracji eurolandu. Najdalej idące są uzgodnienia o unii bankowej począwszy od wspólnego nadzoru. Decyzje o budżecie eurolandu są z powodu sprzeciwu Berlina odłożone na później - mówili dyplomaci.

Premier Donald Tusk mówił podczas czwartkowej kolacji z przywódcami na szczycie w Brukseli, że Polska chce, by zacieśniająca się strefa euro pozostała otwarta. Jak powiedziały PAP źródła dyplomatyczne, chwalił też uzgodnienia ws. wspólnego nadzoru nad bankami eurolandu, ale nie złożył deklaracji, czy Polska do niego wejdzie. Apelował również, że zanim przywódcy zajmą się uzgodnieniami ws. budżetu eurolandu, Unia Europejska musi przyjąć nowe wieloletnie ramy budżetowe dla całej "27".

Nowy siedmioletni budżet UE na lata 2014-20 był zresztą tematem nieoficjalnych rozmów w kuluarach szczytu. Delegacje narodowe różnych państw wymieniały się stanowiskami, omawiano możliwe obszary cięć przed kolejnym szczytem na początku lutego, który ma być poświęcony budżetowi UE. Dyplomaci wskazywali, że cięcia nastąpią w funduszu na projekty infrastrukturalne "Connecting Europe", ale nie energetyczne (na których zależy Polsce), tylko raczej w internecie szerokopasmowym. Oszczędności należy też spodziewać się w administracji.

Debata na szczycie opierała się na propozycjach przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya zawartych w tzw. mapie drogowej "ku prawdziwej unii walutowej i gospodarczej", która szczegółowo opisuje kalendarz kolejnych etapów zacieśniania unii walutowej. Na najdalej idącą propozycję stałego budżetu eurolandu, który łagodziłby szoki kryzysowe w strefie euro, nie chciały zgodzić się Niemcy. Kanclerz Angela Merkel już w czwartek rano mówiła w Bundestagu, że nie chce stałych nowych źródeł finansowania eurolandu. Niemcy, jak komentowali dyplomaci, są zakładnikami swoich jesiennych wyborów parlamentarnych.

Mimo niechęci Niemiec, szczyt ma potwierdzić, że prace nad budżetem eurolandu będą kontynuowane w przyszłości. Ale "Merkel udało się spowolnić ten proces" - powiedział PAP jeden z dyplomatów.

Reklama

Ostatni dostępny projekt wniosków zakładał, że prace nad wspólnym budżetem strefy euro mają być kontynuowane dopiero po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 i powołaniu nowej Komisji Europejskiej. Ta sprawa była przedmiotem sporów podczas nocnego posiedzenia przywódców. Francja naciskała na ambitne, szybsze decyzje, argumentując, że euro jest jedyną na świecie walutą bez centralnego budżetu.

Najbardziej konkretne uzgodnienia pierwszego dnia szczytu dotyczą unii bankowej, która ma przeciąć błędne koło powiązania długów państw z długami banków i sprawić, by to nie podatnicy, ale same banki ponosiły koszty swych ryzykownych działań. Postęp w tej sprawie umożliwiło przełomowe porozumienie ministrów finansów w czwartek nad ranem ws. wspólnego nadzoru bankowego, umieszczonego w Europejskim Banku Centralnym, nad największymi bankami w eurolandzie. Następnym krokiem ma być wspólny system likwidacji banków (tzw. resolution mechanism), by w sposób wspólny i jednolity restrukturyzować i w kontrolowany sposób likwidować banki.

To będzie zadanie do negocjacji dla przywódców w przyszłym roku. Merkel - jak ujawnili dyplomaci - jest jednak bardzo sceptyczna. Polska od wyniku tych negocjacji może uzależnić ostateczną decyzję ws. wejścia do unii bankowej, spekulował jeden z polskich dyplomatów.

Obie te inicjatywy (nadzór i resolution mechanism) są otwarte dla 10 państw spoza euro, ale to do nich należy decyzja. Wielka Brytania z góry wykluczyła udział we wspólnym nadzorze, a Szwecja i Czechy zadeklarowały, że na razie nie wchodzi to w grę. Polska nie deklaruje się ostatecznie w tej sprawie. Premier Tusk przed szczytem zapowiadał, że przeprowadzi konsultacje w kraju.

Kolejnym elementem wzmacniającym dyscyplinę państw euro mają być tzw. "kontrakty", jakie z instytucjami unijnymi kraje euro zawierałyby na realizację reform strukturalnych. Szczegółową propozycje w tej sprawie KE ma przedstawić w 2013 roku, a rządy omówić ją już na szczycie w marcu. Jak sygnalizował szef KE Jose Barroso, kraje euro, które podpiszą kontrakty, dostawałyby finansowe wsparcie na wspieranie pilnych potrzeb, np. na rynku pracy (chodzi np. o środki na zasiłki dla bezrobotnych, gdyby właśnie w wyniku tych trudnych reform nagle wzrastało w kraju bezrobocie - PAP). Kontrakty mogłyby zawierać nie tylko kraje eurolandu, ale też spoza euro.

Bardziej niż eurolandem dziennikarze włoscy żyli na szczycie plotkami o tym, że niemiecka kanclerz prosiła premiera Włoch Mario Montiego o start w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych, by po jego zapowiedzianej dymisji zażegnać widmo powrotu Silvio Berlusconiego do władzy. Polscy przedstawiciele prasy żyli zaś pierwszymi wpisami na Twitterze premiera Tuska. "W Brukseli jak zawsze. Całonocna ostra dyskusja, ale rano będzie ok" - relacjonował premier po godzinie 22.