Nie jest tajemnicą, że trzy lata temu Fiat podjął decyzję o przeniesieniu produkcji Pandy z taniego zakładu w Tychach do znacznie droższego pod Neapolem nie ze względów ekonomicznych, lecz pod naciskiem włoskich polityków. Decyzja ta była spowodowana rosnącym bezrobociem we Włoszech; uznano, że przeniesienie produkcji do Włoch pozwoli zachować miejsca pracy. Nie tylko w samym Fiacie, lecz także w setkach firm wykonujących dla niego podzespoły.

W efekcie jednak Fiat stanie się mniej konkurencyjny na rynku globalnym i prędzej czy później zapłaci za tę decyzję jeszcze większymi zwolnieniami. Najwyższe koszty poniosą zatem i tak ludzie. Władza polityków i państwa poszła w tym wypadku zdecydowanie za daleko.

Jeżeli chodzi o fabrykę w Tychach, to mleko już się wylało i teraz polski rząd niewiele będzie w stanie zdziałać. Powinien był to robić trzy lata temu – choćby poprosić o wyjaśnienia stronę włoską i zasugerować, że jej działania noszą znamiona niedozwolonej pomocy publicznej. Wtedy sprawą mogłaby się zainteresować nawet sama Bruksela.

Generalnie jednak powinniśmy zdać sobie sprawę, że jakakolwiek forma wspierania dużych koncernów motoryzacyjnych nie ma sensu. Są zwalniane z podatków, otrzymują inne granty od państwa, a nawet nie są polskie. Z punktu widzenia gospodarki znacznie więcej korzyści mamy z firm mniejszych, ale które rozwijają się same. I to im powinniśmy stwarzać jak najlepsze warunki do tego rozwoju.

Reklama