Czy strach przed atomem może spowolnić rozwój energetyki jądrowej? Taki scenariusz zadziałał w Niemczech.

Przypadek Niemiec jest odosobniony. To jedyny kraj, który realnie zaangażował się w odwrót od energetyki jądrowej. Moim zdaniem, ta decyzja jest nieracjonalna – podjęto ją zaraz po wypadkach w Fukushimie, pod wpływem emocji i bez uzgodnień. Tymczasem konsekwencje tego kroku są gigantyczne. Dla kraju – bo na dodatkowe inwestycje wynikające z tego wyboru Niemcy będą potrzebować 25 miliardów euro rocznie aż do 2020 roku, i dla zwykłych ludzi, bo rachunki za elektryczność gospodarstw domowych istotnie wzrosną.

Awaria w Fukushimie podniosła presję na koszty. Jak bardzo?

Rozróżniłbym dwie kwestie: elektrownie istniejące i planowane. Jeśli chodzi o elektrownie istniejące, jest oczywiste, że po kontroli większość operatorów musi zrealizować inwestycje zwiększające poziom bezpieczeństwa. Ich wpływ na koszt energii tam produkowanej szacuję na 2-3 proc.

Reklama

Co do planowanych elektrowni, reaktory generacji III i III plus reprezentują najwyższy poziom bezpieczeństwa. W Japonii problemem było odcięte zasilanie systemu chłodzącego rdzeń reaktora. EPR posiada sześć samodzielnych generatorów diesla umieszczonych w oddzielnych budynkach odpornych na trzęsienie ziemi, upadek samolotu i zalanie wodą. Europejskie instytucje dozoru jądrowego potwierdziły wysoki poziom bezpieczeństwa naszego reaktora EPR, który nie wymaga żadnych udoskonaleń na poziomie projektu, bo jego koncepcja już zakłada odporność na poważne zagrożenia lub ich kombinacje. Możliwe są pewne modyfikacje wynikające ze specyfiki terenu, tak jak w przypadku Flamanville, ale ich wpływ na koszt przyszłej energii elektrycznej będzie znikomy.

W jakiej kondycji jest obecnie Areva? Wiele mówiło się o poważnych problemach finansowych.

Najtrudniejsze decyzje, związane z odwołaniem lub zamrożeniem niektórych inwestycji, są już za nami. Zmniejszamy koszty i poprawiamy poziom oszczędności z tego tytułu. Sprzedaliśmy także część naszego majątku, żeby poprawić kondycję finansową. Wyniki po trzecim kwartale 2012 r., czyli 20 miesięcy po wypadku w Fukushimie, są bardzo dobre. Zanotowaliśmy 10-proc. wzrost przychodów i osiągnęliśmy rekordowy portfel zamówień. Jesteśmy silną firmą. Nie widzę żadnych zagrożeń dla działalności Arevy. Jesteśmy dostawcą wszystkich usług od paliwa, przez reaktory do operowania i serwisowania istniejących elektrowni, a nawet po recykling paliwa i rozbiórkę wyłączonych siłowni. Nasi klienci, firmy energetyczne, są zawsze zainteresowani przynajmniej jedną z naszych usług. Areva jest obecna przy ponad 75 proc. działających reaktorów na świecie.

Czy zużycie energii w świecie ogarniętym kryzysem będzie rosnąć?

Wzrost konsumpcji energii elektrycznej związany jest z automatyzacją świata. Jestem pewny, że wkrótce zobaczymy szybki rozwój transportu elektrycznego, także w komunikacji miejskiej. Wzrost zużycia elektryczności będzie nadal wywoływał Internet wraz z wszelkimi kanałami komunikacji, które dziś umożliwia. Każdy z nas trzyma w kieszeni smartfony, w teczkach ma laptopy. Te wszystkie urządzenia pożerają energię, ciągle trzeba je ładować. Nasze potrzeby rosną, a wraz z nimi rośnie liczba zastosowań energii. I to jest racja bytu takich firm jak Areva.

Areva ubiega się o kontrakt na budowę pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Jak ważny to dla Was kontrakt, biorąc pod uwagę, że część krajów wycofuje się z atomu?

Polska należy dzisiaj do grupy krajów, które realizują nowe projekty jądrowe. Inna liczna grupa to państwa, które posiadają elektrownie, wspierają tę technologię i zamierzają nadal rozwijać tę gałąź energetyki. Niemcy zdają się być tutaj wyjątkiem. W ostatnich miesiącach nawet Arabia Saudyjska, dysponująca przecież największymi zasobami ropy naftowej na świecie, rozpoczęła budowę pierwszych reaktorów jądrowych.

Kilka tygodni temu przez polskie media przetoczyła się dyskusja nad sensem jednoczesnej realizacji dwóch wielkich inwestycji: elektrowni jądrowej i poszukiwań gazu łupkowego. Zdaniem niektórych te dwa projekty wzajemnie się wykluczają.

Polska powinna mieć jak najwięcej możliwości pozyskiwania energii elektrycznej. Gaz łupkowy jest jedną z nich. Uruchomienie elektrowni jądrowej daje gwarancję pozyskania najtańszej energii na rynku, bezpieczeństwa i niezależności energetycznej. Koszt energii jądrowej jest przewidywalny w długim terminie niezależnie od kondycji gospodarki. Jak długo się da powinniście jednak utrzymywać możliwość posiadania wszystkich możliwych źródeł energii. Mając ich jak najwięcej łatwiej jest reagować na bieżącą sytuację.

A jak Pan skomentuje sytuację jaka zaistniała w USA, gdzie po odkryciu gazu łupkowego energetyka jądrowa poszła w odstawkę?

To stwierdzenie dalekie od prawdy. USA nadal rozwijają energetykę jądrową. To kraj, który posiada największy na świecie park elektrowni jądrowych liczący blisko sto reaktorów. Obecnie w budowie są cztery.

PGE ogłosiło, że wykonawca elektrowni jądrowej nie zostanie wybrany na podstawie polskiego prawa zamówień publicznych, bo to jest zbyt skomplikowane i daje uczestnikom zbyt wiele możliwości do opóźniania przetargu. W jaki sposób szybkie tempo przetargu pogodzić z transparentnością?

Jest oczywiste, że postępowanie, które wyłoni wykonawcę polskiej elektrowni jądrowej musi być przejrzyste. Realizacja programu jądrowego wymaga od każdego z jego uczestników maksymalnego zaangażowania i odpowiedzialności. Dotychczas Areva i EDF współpracują z PGE na bazie konstruktywnego dialogu…

…czy wspólny start Arevy i EDF w polskim przetargu jest już postanowiony?

Areva i EDF zdecydowały się wspólnie przystąpić do przyszłego przetargu i zaproponować wiodącą europejską technologię, czyli reaktor EPR, który jest obecnie budowany we Francji i w Finlandii. Obecnie współpracujemy przy czterech projektach budowy reaktorów EPR konstrukcji Arevy (we Francji, Finlandii i w Chinach – red.). Kiedy polski projekt wejdzie w fazę realizacji prawdopodobnie będziemy mieli już wybudowanych ok. 10 jednostek nowej generacji. To da nam wiele przewidywalności m.in. w kwestii kosztów.

Cena EPR będzie spadać? Na razie koszt budowy elektrowni Flamanville 3 wzrósł o kolejne 2 mld i dziś wynosi aż 8 mld euro.

Koszt podawany przez EDF dla Flamanville nie odpowiada dzisiejszej cenie reaktora EPR. To koszt reaktora „prototypowego”, drugiego modelu z serii, przy którego realizacji nie korzystano jeszcze z doświadczeń, jakie przyniosła budowa pierwszego EPR na świecie w Olkiluoto w Finlandii. Doświadczenia z dwóch pierwszych budów, fińskiej i francuskiej, efektywnie wykorzystuje się natomiast przy budowie trzeciego i czwartego reaktora z serii, czyli Taishan 1 i 2 w Chinach. I tak na przykład, porównując projekty Olkiluoto i Taishan, godziny prac inżynierskich przy tym drugim skrócono ponad dwukrotnie, okres od rozpoczęcia prac budowlanych do montażu kopuły reaktora zredukowano o 23 miesiące, a budowę i dostawę wytwornic pary zrealizowano w czasie krótszym o dwa lata. Zakłada się, że całkowity czas budowy reaktorów EPR w Chinach powinien być krótszy o 40 proc. w stosunku do Olkiluoto-3. Biorąc pod uwagę dotychczasowe realizacje reaktorów różnych generacji na świecie, budowa Taishan-1 przebiega najszybciej.

Czy istnieje możliwość, że w konsorcjum Areva-EDF pojawi się jedna z francuskich instytucji finansowych, która będzie w stanie zaoferować Polsce kapitał?

Jeśli taki będzie wymóg PGE, będziemy razem pracować nad jego spełnieniem. To co możemy zagwarantować już dziś, to szeroka współpraca z polskim sektorem wykonawczym przy budowie elektrowni. Wyszukaliśmy już 160 polskich firm, które spełniają wstępne wymagania. Wiele z polskich firm już dziś z nami współpracuje. W Finlandii współpracowaliśmy w sumie z 25 firmami z waszego kraju, kilkanaście z nich jest nadal na miejscu. Na fińskim placu budowy jest 1000 polskich pracowników.

Jaka jest pełna lista korzyści dla Polski z realizacji programu jądrowego?

Przede wszystkim bezpieczeństwo dostaw i zmniejszenie zależności energetycznej, zwłaszcza od importu węgla z Rosji, ale także znaczny spadek emisji CO2, co w przypadku Polski ma duże znaczenie, w pierwszej kolejności. Europa dyskutuje na temat tempa obniżania emisji gazów cieplarnianych ale kierunek jest już przesądzony. Realizacja programu jądrowego przyniesie także korzyści rynkowi pracy. W fińskim regionie Rauma, gdzie powstaje reaktor Olkiluoto-3 stworzono między 5000 a 6000 bezpośrednich stanowisk pracy, a liczba ta jeszcze wzrośnie, gdy doliczymy stanowiska pośrednie i generowane przy okazji. Na etapie operowania elektrownią zatrudnienie może znaleźć nawet do tysiąca wysokokwalifikowanych pracowników.

Jakiego rodzaju wsparcie od państwa jest niezbędne przy realizacji elektrowni jądrowej?

Silne poparcie polityczne jest absolutnie niezbędne. Powodzenie waszego programu jądrowego w dużej mierze zależy też od wsparcia polskiego dozoru jądrowego na każdym etapie inwestycji.

Jakie rządowe instrumenty finansowe pomogłyby w budowie elektrowni jądrowej?

Proszę spojrzeć na Wielką Brytanię, która dla budowy elektrowni jądrowej kształtuje podobny system wsparcia jak w segmencie odnawialnych źródeł energii. Jeśli Polska nie zbuduje stabilnego otoczenia prawno-biznesowego realizacja programu może być utrudniona, a lista korzyści się skróci. Do budowy elektrowni jądrowej niezbędna jest także społeczna akceptacja. Tej nie da się pozyskać bez przejrzystości, debaty i rzetelnej informacji.

Czy długoterminowa umowa na odbiór energii po stałej cenie może być niezbędna do powodzenia inwestycji?

Taki instrument jest rozważany w przypadku planowanej elektrowni w Wielkiej Brytanii. W Finlandii system jest już inny. Tam elektrownia współfinansowana przez dostawców energii i największych biznesowych konsumentów energii. Za środki wyłożone na realizację inwestycji otrzymają odpowiednią ilość energii elektrycznej. To dobre narzędzie, bo pozwala im precyzyjnie planować koszty zużycia energii. Wszystkie narzędzia, które pomagają kształtować długoterminową przewidywalność projektu są dobre. To ważne zwłaszcza w czasach kryzysu, kiedy instytucje finansowe trzeba zachęcać do kapitałowego wejścia.