Przewodniczący Międzynarodowego Dialogu w sprawie Zatopionej Broni Terrance Long mówił na konferencji w ministerstwie środowiska, że jeżeli chemikalia nie zostaną usunięte, katastrofa jest tylko kwestią czasu. Zatopiona broń - tłumaczył - to punktowe źródło zanieczyszczenia. Jeżeli więc usuniemy tę broń, usuniemy również źródło zanieczyszczenia. Musimy też zdawać sobie sprawę, że istnieje potencjalne zagrożenie ogromną katastrofą. W niektórych miejscach jest tak ogromne nagromadzenie tej broni, że wybuch jednej bomby może spowodować detonację wszystkich zatopionych ładunków.

>>> Polecamy: 10 tys. sztuk broni chemicznej na dnie Bałtyku

Broń chemiczna na dno Bałtyku trafiła po zakończeniu II wojny światowej, kiedy alianci zrzucili niemieckie bomby chemiczne na dno morza zamiast na dno oceanu. Główny Inspektor Ochrony Środowiska Andrzej Jagusiewicz tłumaczy, że w tych rdzewiejących pojemnikach zamknięte są mordercze substancje. Między innymi: gaz musztardowy, tabun - gaz porażający układ nerwowy, gazy łzawiące czy fosgen, który może poparzyć układ oddechowy i skórę.

Andrzej Jagusiewicz dodaje, że Polska będzie apelowała do NATO, by zajęło się oczyszczeniem dna Bałtyku. Jak wyjaśniał Jagusiewicz, Polska chce, żeby został wykonany projekt dla i na Bałtyku. Jego zdaniem istnieje zasada, że zanieczyszczenie usuwa ten kto zanieczyścił, a więc alianci, którzy w większości są członkami NATO. A zatem - powiedział Główny Inspektor Ochrony Środowiska - to NATO powinno wyasygnować środki na oczyszczenie dna Bałtyku.

Reklama

Andrzej Jagusiewicz wyjaśnia, że obecnie prowadzone są badania przez ekspertów Polskiej Akademii Nauk i Instytut Oceanografii. Specjaliści mają ocenić ryzyko, jakie wynika z zalegania niemieckiej broni chemicznej na danie Bałtyku. Na zakończenie badań w roku 2014 ma zostać sporządzona inwentaryzacja broni i ocena zagrożenia jej dla środowiska i dla ludzi. Wnioski mają zostać przedstawione NATO.