Negocjacje w tej kwestii już się zaczęły. Jednym z krajów, które miały stracić posłów, była Polska. Jak wynika z informacji DGP, uda nam się jednak uratować liczbę miejsc w PE. Trzy mandaty stracą za to Niemcy.
Zmniejszenie liczby eurodeputowanych to efekt implementacji traktatu lizbońskiego, za którego sprawą z obecnej 754 zostanie ona zmniejszona do 751. Mało tego, trzeba będzie w tej już zredukowanej liczbie posłów wygospodarować miejsca dla chorwackich europosłów, którzy od nowej kadencji będą zasiadali w poselskich ławach – miało ich być 12, będzie prawdopodobnie 11. Do czasu nowych wyborów, czyli połowy przyszłego roku, europarlament będzie liczył 766 posłów, już łącznie z Chorwatami. I wychodzi na to, że stracić musi największa narodowa delegacja, czyli niemiecka, która obecnie liczy 99 deputowanych, a według nowych zasad maksymalnie może mieć 96. Wszystkie trzy problemy powinny zostać rozwiązane przed wyborami w 2014 r. Propozycje muszą poprzeć wszystkie państwa członkowskie i sam Parlament Europejski, co nastręcza spore problemy.
Prócz Niemiec, którym zostanie odebranych aż 3 eurodeputowanych, 12 delegacji narodowych, w tym sami Chorwaci, straci po jednym pośle. Takie zmiany przewiduje propozycja autorstwa Rafała Trzaskowski (EPL) i włoskiego socjalisty Roberta Gualtieriego. Decyzja o nowej kompozycji PE musi zapaść przed rozpoczęciem kolejnej kadencji w 2014 r., kiedy to kończy się trwający obecnie okres przejściowy.
– Nikt nie chce tracić miejsc w Parlamencie, szczególnie teraz, gdy stał się on równoprawnym uczestnikiem procesu podejmowania decyzji w UE. Traktat wymusza na nas jednak zmiany i komuś miejsca te trzeba zabrać – mówi Rafał Trzaskowski.
Reklama