Piąty z rzędu miesięczny spadek cen złota

Strona popytowa zdecydowanie najgorzej radziła sobie wczoraj na rynkach metali szlachetnych. Złoto, srebro i platyna zanotowały zniżki o ponad 1 proc.

Zgodnie z oczekiwaniami, zwyżka cen złota w ostatnich dniach powinna być póki co traktowana jako korekta w trendzie spadkowym, wywołana odbiciem notowań złota od ważnego technicznego wsparcia, nie zaś jako powrót do trwałych wzrostów. Na rynku widać bowiem wyraźny odwrót inwestorów od żółtego kruszcu.

Reklama

Luty to już piąty miesiąc z rzędu, podczas którego spadają notowania złota. Oznacza to, że ceny metalu zanotują najdłuższy ciąg miesięcznych spadków od 16 lat, a więc od przełomu lat 1996 i 1997. O negatywnym sentymencie na rynku złota świadczy też fakt, że wczoraj już po raz siódmy z rzędu spadły aktywa funduszu SPDR Gold Trust – największego funduszu ETF opartego o ceny złota. Jest to najdłuższy ciąg spadku aktywów w całej historii funduszu.

Co to oznacza dla notowań złota w najbliższym czasie? Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że cena kruszcu będzie kontynuowała spadki i po raz kolejny przetestuje ona techniczne wsparcie w rejonie 1530-1550 USD za uncję. Jest to silna bariera dla podaży, więc jej obrona lub przełamanie będzie ważnym sygnałem świadczącym o sile lub słabości popytu na rynku złota.

Niewielki popyt na ropę w USA

Tymczasem cena ropy naftowej WTI była wczoraj stabilna, mimo informacji sprzyjających stronie podażowej na rynku tego surowca. Taką informacją był przede wszystkim raport Energy Information Administration (EIA), wchodzącej w skład amerykańskiego Departamentu Energii (DoE).

EIA zrewidowała wczoraj wyliczenia dotyczące popytu na ropę naftową w Stanach Zjednoczonych. Według raportu, popyt w grudniu ub.r. wyniósł średnio 18,13 mln baryłek dziennie, co stanowiło spadek o 4,4 proc. (o 835 tys. baryłek) w stosunku do poprzednich wyliczeń. W całym minionym roku średni dzienny popyt na ropę naftową w USA wyniósł 18,56 mln baryłek, co stanowi spadek o 2,08 proc. względem roku 2011 i najniższą wielkość od 16 lat.

Informacją, która hamowała wczoraj stronę podażową, była inna publikacja Departamentu Energii – cotygodniowy raport dotyczący zmian zapasów paliw w USA. DoE poinformował, że w ubiegłym tygodniu zapasy te wzrosły o 1,1 mln baryłek. Jest to dużo mniej niż wynosiły rynkowe oczekiwania (wzrost o ok. 2,4 mln baryłek). Ponadto, według DoE, w minionym tygodniu zapasy benzyny spadły aż o 1,9 mln baryłek, podczas gdy spodziewano się ich spadku o co najwyżej milion baryłek. Pozytywny wydźwięk miała informacja o spadku zapasów ropy w miejscowości Cushing w stanie Oklahoma, jednak spadek ten był symboliczny (o 75 tys. baryłek) i nie zmienia on faktu, że zapasy ropy w tym miejscu są bliskie rekordów.

Wysoki stan zapasów ropy naftowej w USA to jeden z głównych argumentów przemawiających za spadkiem notowań ropy WTI w najbliższych miesiącach. Produkcja ropy naftowej w USA dynamicznie rośnie już od kilku lat, a tymczasem popyt – jak pokazały m.in. ostatnie dane EIA – pozostaje słaby.

Zresztą dzisiaj rano na wykresie ropy WTI to właśnie strona podażowa ma przewagę. Podczas ostatnich sesji bykom nie udało się sforsować oporu w rejonie 93,00-93,16 USD za baryłkę. Najbliższym wsparciem jest obecnie okolica 92 USD za baryłkę, jednak silniejszą barierą jest rejon 89,80-90,00 USD za baryłkę. Jeśli nie pojawią się żadne informacje istotnie wspierające popyt, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że podczas najbliższych sesji cena ropy zbliży się właśnie do okolic 90 USD za baryłkę. Natomiast przełamanie tego poziomu w dół może oznaczać spadek cen ropy co najmniej do rejonu 84-85 USD za baryłkę.