Uważa, że Władimir Putin jest jednak słabym strategiem i jego polityka odpycha od Rosji kraje z dawnego bloku komunistycznego. Ma natomiast talent do wyprowadzania państwowego kapitału na zagraniczne konta.
Obserwator Finansowy: Dlaczego Rosja stworzyła unię celną z Białorusią i Kazachstanem i teraz przekształca ją w Unię Euroazjatycką?
Anders Aslund, Peterson Institute for International Economics: Proces reintegracji na terenie postsowieckim wymierzony jest przede wszystkim w Unię Europejską i Zachód. Rosjanie uważają, że to ich terytorium i w taki sposób chcą odrodzić imperium. Do tego dochodzi populizm używany w polityce wewnętrznej. Jest to przedłużenie kampanii wyborczej Władimira Putina, który czuje, że nie do końca wygrał ostatnie wybory.
>>> Czytaj też: Rosja wykorzystuje łupkowe technologie z USA. Dzięki temu rośnie produkcja
Ułatwienia w handlu między Rosją i Białorusią oraz Kazachstanem mają przecież jednak jakiś sens?
Gdyby Putin na serio myślał o korzyściach gospodarczych, to zająłby się tworzeniem strefy wolnego handlu na terenie b. ZSRR. Jednak Rosja woli stworzyć unię celną złożoną z trzech państw, a nie porozumienia obejmującego więcej krajów. W październiku 2011 r. wszystkie 8 krajów WNP podpisało umowę o wolnym handlu i ratyfikowała go Rosja, Białoruś i Ukraina – umowa weszła w życie. Jednak Rosja zmieniła priorytety i skupiła się na porozumieniu z Kazachstanem i Białorusią.
Co złego jest w unii celnej? Jest to również jakaś forma strefy wolnego handlu, choć ograniczona do trzech krajów.
To właśnie powoduje, że Rosja staje się hegemonem i może pozostałych zmusić do importu jej wyrobów. Na przykład import rosyjskich samochodów do dwóch krajów unii celnej wzrósł z 5 do 15 proc. a ceny wzrosły średnio o 10 proc. Co to za umowa o wolnym handlu, która powoduje, że towary drożeją? Tylko szeroka strefa wolnego handlu sprawia, że kraje nie muszą automatycznie podwyższać swoich taryf celnych i promuje dywersyfikację importu.
>>> Czytaj też: Gazprom: gazowy monopolista utrudnia nadzór nad swoimi wydatkami
Czyli jest to forma obrony rosyjskich producentów?
Ostatnio Putin powiedział wprost, że unia celna potwierdziła swoją efektywność, bo 10 proc. rosyjskiego eksportu do krajów unii celnej to maszyny, podczas gdy sprzedaż tych samych maszyn do innych krajów to tylko 2 proc. rosyjskiego eksportu. Oznacza to, że Białoruś i Kazachstan po prostu są zmuszone do kupowania, raczej byle jakich, rosyjskich maszyn zamiast lepszych zagranicznych.
Białoruś wstąpiła do unii celnej otrzymując w zamian tanie surowce energetyczne – jednak dlaczego Kazachstan, gdzie ropy i gazu jest w bród, również do niej dołączył?
Białoruś dostała nie tylko surowce. W listopadzie 2011 r. zawarto umowę, w której Rosja w kredytach i subsydiach przekazała Białorusi 20 mld dol. czyli 40 proc. jej PKB. Rosja zapłaciła za zgodę Białorusi wysoką cenę – była to w rzeczywistości ogromna dotacja, tzw. bail-out (ratowanie przed upadłością) kraju. Kazachstan to inny przypadek. Prezydent Nursułtan Nazarbajew jest bardzo zręcznym dyplomatą, zdającym sobie sprawę z konieczności dogadywania się z Rosją. Jego kraj ze względów geograficznych nie może obyć się bez niej – gdyż przez rosyjskie terytorium biegną rurociągi i linie kolejowe. Naczelną zasadą Nazarbajewa jest – nigdy nie zostawać sam na sam z Rosją i dlatego przystąpił do unii celnej razem z Białorusią. Stara się w kontaktach z Kremlem zachować jak najdalej idący multilateralizm.
Pełna treść artykułu na www.obserwatorfinansowy.pl
Anders Aslund to wybitny szwedzki ekonomista, zajmuje się gospodarkami krajów b. ZSRR. Pracownik naukowy w Peterson Institute for International Economics, wykładowca Georgetown University. Wcześniej był szefem programu Rosji i Eurazji w Carnegie Endowment for International Peace, a także doradzał rządom Rosji, Ukrainy i Kirgistanu. Pracował jako dyplomata m.in. w Moskwie, Warszawie, Kuwejcie i Genewie.