To otworzyło drogę na historyczny szczyt intraday 1576.09, ale dziś nowy rekord nie padł. W drugiej części sesji indeks powoli zyskiwał kolejne punkty, kończąc sesję blisko dziennych maksimów na poziomie 1569.19 pkt i zyskując dziś 0.41 proc. Jest to najwyższe zamknięcie w historii indeksu. Dzisiejsza wzrostowa sesja była jedną z nielicznych w ostatnich tygodniach, kiedy wzrostom indeksów towarzyszył wzrost wolumenu obrotów. Ostatnio rosnący wolumen obserwowaliśmy głównie w trakcie spadków, co naturalnie nie poprawiało obrazu rynku. Dziś była ostatnia sesja I kwartału, w którym S&P500 zyskał łącznie 10 proc. Do absolutnego rekordu na indeksie brakuje jeszcze kilka punktów. W ostatnich dwóch miesiącach S&P500 miał po drodze trzy ważne poziomy oporu i na razie nie udało się pokonać „z biegu” jednego po drugim. Za każdym razem pojawiała się szybko dystrybucja akcji i zwiększała zmienność na rynku. Dlatego udany atak na nowy rekord wcale nie musi być kwestią najbliższych sesji.

Dow Jones wzrósł dziś o 0.36 proc., a Nasdaq o 0.34 proc. Wzrosty na szerokim rynku napędzały głównie sektory defensywne, które rosły w okolicach +1 proc., podczas gdy sektory cykliczne pozostawały w tyle. Rotacja aktywów na koniec kwartału była dziś widoczna.

Rynki finansowe wyczekiwały dziś na informacje z Cypru, gdzie po prawie dwóch tygodniach otwarto placówki bankowe. Szturmu na banki nie było, a to naturalnie pomagało giełdom. Teraz większa uwaga w Europie będzie się koncentrować na dużo poważniejszej kwestii. Zgodnie z oczekiwaniami Bersani, lider włoskiej centrolewicy, poinformował dziś prezydenta Włoch, że powierzona mu misja utworzenia nowego rządu nie powiodła się. Nie jest to równoznaczne z nowymi wyborami. Bersani i Berlusconi raczej chcieliby tego uniknąć, gdyż istnieje duże prawdopodobieństwo, że mogliby stracić część miejsc w parlamencie na rzecz partii B. Grillo. Dlatego prawdopodobnie będą szukali razem kompromisu, by jednak stworzyć większościową koalicję. Powtórzenie wyborów we Włoszech mogłoby wprowadzić sporą nerwowość na rynkach, gdyż w ich wyniku mogłyby wygrać partie, które chcą wycofać się z wprowadzonych za rządów Montiego reform i oszczędności, a to prosta droga do eskalacji kryzysu w eurolandzie. W takiej sytuacji program OMT Europejskiego Banku Centralnego nie pomógłby, gdyż po prostu nie miałby warunków by zacząć funkcjonować.

Dzisiejsze dane makro z USA nie były korzystne dla byków. Dane o wnioskach o zasiłki tym razem rozczarowały. Po długich tygodniach, kiedy trend na wnioskach systematycznie się poprawiał, w ostatnim tygodniu liczba wniosków wzrosła o 16 tys. do 357 tys., podczas gdy rynek oczekiwał 338 tys. Średnia 4-tygodniowa wzrosła do 343 tys. z 341 tys. Tak jak pisałem tydzień temu, w kolejnych tygodniach dotychczasowy korzystny trend w tych danych może zostać przerwany przez efekty automatycznych cięć wydatków publicznych wprowadzonych po 1 marca.

Reklama

Wzrost PKB za IV kwartał 2012 został zrewidowany w górę do 0.4 proc. z 0.1 proc., zgodnie z oczekiwaniami rynku. Był to trzeci odczyt PKB za ostatni kwartał 2012 r, okresu dla rynków już dość odległego, więc raport nie wzbudzał już większych emocji (zwłaszcza, że pokrył się z prognozami). Jutro poznamy dane o wydatkach konsumentów za luty, a one pozwolą nam bliżej określić tempo rozwoju gospodarki w kończącym się właśnie kwartale.

Publikowane razem z raportem PKB dane o dochodach amerykańskich firm pokazały wzrost zysku po opodatkowaniu o 13.3 proc. r/r. Jest to niższa dynamika niż 17.9 proc. w III kwartale, ale niemniej jednak ciągle wysoka (a łączny poziom zysków był najwyższy w historii).

Rozczarował dziś indeks Chicago PMI. Wskaźnik spadł do 52.4 pkt z 56.8, przy prognozach 56.5.

Jutro większość rynków jest zamkniętych (w tym giełda w USA), ale zostaną opublikowane dane o dochodach i wydatkach Amerykanów oraz finalny odczyt indeksu nastrojów konsumentów Michigan.