Może tak się stać, jeżeli cypryjski kryzys pociągnie za sobą ucieczkę kapitału z najbardziej zadłużonych krajów strefy euro.

Kolejne zaostrzenie kryzysu zadłużeniowego w Europie może zwiększyć koszty finansowania dla banków i potencjalnie przyczynić się do odpływu „ogromnych” depozytów i funduszy z krajów o słabszych systemach bankowych i obligacjach obciążonych większym ryzykiem – uważa Jeromin Zettelmeyer, zastępca głównego ekonomisty EBOR-u.

Przed globalnym kryzysem z 2008 roku kraje Europy Wschodniej były uzależnione od napływu obcego kapitału; łatwy dostęp do kredytów i rynków eksportowych zapewniał wzrost w tempie ponad 5 proc. rocznie. Cypryjski bailout, w ramach którego międzynarodowi kredytodawcy wymusili straty wielkich depozytów w zamian za pomoc rzędu 10 mld euro, może prowadzić do odpływu kapitału i słabszego wzrostu w takich krajach jak Włochy i Hiszpania - podkreśla Zettelmeyer.

„To bardzo ważne i bardzo duże kraje, toteż jeśli dojdzie do spowolnienia w UE, w rezultacie z pewnością dotknie to” 29 krajów Europy Wschodniej, którym pożycza EBOR. I ryzyko jest większe niż wcześniej sądziliśmy”

Reklama

W styczniu EBOR prognozował, że kraje naszego regionu będą rozwijać się w tym roku w tempie do 3 proc., w porównaniu ze wzrostem 2,6 proc. osiągniętym w roku 2012. Bank zaktualizuje swoje prognozy na początku maja.

O ile obawy dotyczące losu znacznych depozytów są być może „przesadzone”, UE nie uczyniła dostatecznie wiele, aby zapewnić, że formuła zastosowana na Cyprze pozostanie wyjątkiem – dodaje Zettelmeyer.

Pomoc dla Cypru wzbudziła zaniepokojenie, iż następnym w kolejce krajem będzie Słowenia. Ale była republika Jugosławii może tego uniknąć, „jeśli rząd podejmie właściwe decyzje” – mówi zastępca głównego ekonomisty EBOR-u. Chodzi - jak podkreśla - także o odpowiednią realizację planu postępowania ze złymi aktywami. Według ocen Międzynarodowego Funduszu Walutowego Słowenia potrzebuje w tym roku około 3 mld euro, a jej banki – dodatkowy miliard euro.