Polskie firmy chcą się rozwijać, ale nie mają odpowiednich zasobów. – Według naszych badań ponad 44 proc. z nich jako główny problem wskazuje trudności z pozyskaniem finansowania zewnętrznego. Zamiast tego muszą podejmować ryzyko, na przykład wykorzystując różnego rodzaju oszczędności – podkreślał Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej. Pozyskiwanie pieniędzy na rozwój firm było tematem panelu dyskusyjnego „Zarządzanie. Kapitał na rozwój firm. Debata menedżerska” podczas Europejskiego Kongresu Ekonomicznego.
Problem dotyczy, jak się okazuje, nie tylko firm stawiających pierwsze kroki na rynku. – Historycznie naszym największym problemem był właśnie brak kapitału. Firmy usługowe, na których oparta jest polska gospodarka, nie mają aktywów, które mogłyby posłużyć jako zabezpieczenia – tłumaczył Tomasz Misiak, wiceprzewodniczący rady nadzorczej spółki Work Service, zajmującej się pośrednictwem na rynku pracy.
Wielu przedsiębiorców narzeka, że pozyskanie finansowania bankowego, podobnie jak unijnego, jest bardzo trudne z powodu wyśrubowanych wymagań instytucji finansowych co do zabezpieczeń. Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Bank Polska, bronił jednak finansistów. – Od ponad 10 lat pożyczamy pieniądze na rozwój małym i średnim firmom. Jednak należy pamiętać, że jest to segment bardzo ryzykowny. Bank nie może dzielić ryzyka z przedsiębiorcą – tłumaczył.
Piotr Czarnecki zwrócił jednak uwagę, że sposobów pozyskiwania kapitału na rozwój przybywa. – Państwo uruchomiło właśnie wraz z Bankiem Gospodarstwa Krajowego program gwarancji de minimis, w ramach którego poręcza nawet do 60 proc. wartości kredytu. Kilka banków już korzysta z tego systemu i widzimy ogromne zainteresowanie. Idzie wniosek za wnioskiem – wskazuje szef Raiffeisena w Polsce.
Reklama
Andrzej Łącki z KRD zwracał uwagę na ważną rolę kapitału społecznego w tworzeniu innowacyjnej gospodarki. Przypomniał, że obecnie poziom innowacyjności polskich firm jest niewielki. – Gdy przyjrzymy się bliżej, okaże się, że na sklepowych półkach polskie produkty to głównie śrubokręty, kiełbasa, soki i warzywa z Biedronki. Ulicami jeździ mnóstwo samochodów, jednak brak jest rodzimej marki motoryzacyjnej. Innowacyjną gospodarkę w Polsce mamy tylko z importu – zaznacza.
Według niego nie jest to wina braku gotówki do zainwestowania. – Jedną z głównych przyczyn jest niski poziom kapitału społecznego. Przekonania, że innym można zaufać i warto z nimi współpracować – tłumaczył Łącki. W jego opinii wypracowanie takiego przekonania działa jako koło zamachowe mechanizmów gospodarczych, zwłaszcza w przypadku gospodarki opartej na wiedzy. Przytaczał badania, z których wynika, że zaledwie 13 proc. Polaków ufa innym osobom. – Nie ma się czemu dziwić, gdy spojrzymy choćby na praktykę gospodarczą. W Polsce tylko co trzecia faktura jest płacona w terminie, a jak podaje raport Krajowego Rejestr Długów „Portfel Należności Przedsiębiorstw Polskich”, ponad 90 proc. firm odczuwa w mniejszym lub większym stopniu problem zatorów płatniczych.
Waldemar Sokołowski, prezes Rzetelnej Firmy, przypominał, że kwestie zaufania przekładają się również bezpośrednio na działalność firm.
– Budowanie wartości marki poprzez kształtowanie zaufania nieodzownie związane jest dzisiaj, w dobie mocnego rozwoju sprzedaży internetowej i internetowej wymiany informacji, z otwartością na dialog z klientem, słuchaniem jego potrzeb i wychodzeniem im naprzeciw. To także nieustanne zmienianie i udoskonalanie oferty, a także jakości obsługi klienta – dodał Sokołowski.