Choć wczorajszy kalendarz wydarzeń makroekonomicznych zawierał praktycznie tylko jedną, ważną publikację - indeks Sentix dla strefy euro - impulsów mogących zwiększyć zmienność notowań nie brakowało. Publikowany przez grupę badawczą Sentix, indeks obrazujący poziom nastrojów wśród europejskich inwestorów wyniósł w czerwcu minus 11,6 pkt wobec minus 15,6 pkt w maju. Konsensus kształtował się na poziomie minus 10,0 pkt. Po południu S&P poinformowała, że podnosi perspektywę długoterminowego ratingu USA na poziomie AA+ do stabilnej z negatywnej, którą to agencja utrzymywała od kwietnia 2011 roku. S&P jako jedyna z „wielkiej trójki” dwa lata temu (sierpień 2011) odebrała USA najwyższy poziom wiarygodności AAA. Decyzja agencji nie miała jednak większego wpływu na notowania euro/dolara podobnie jak słowa J.Bullarda z oddziału FED w St.Louis, który dał do zrozumienia, że nie należy spieszyć się w kwestii ograniczania skali programu QE3. Choć Bullard ma w tym roku prawo głosu podczas posiedzeń FOMC, to jego gołębie nastawienie do polityki płynnościowej jest powszechnie znane, stąd wypowiedź tę rynek przyjął neutralnie.

Na rynku głównej pary walutowej od pierwszych godzin poniedziałkowej sesji euro odrabiało nocne osłabienie względem dolara będące reakcją na słabe weekendowe dane z Chin. Rynek wciąż pozostawał pod wpływem ostatniej wypowiedzi prezesa EBC M.Draghiego (oddalającej w czasie wprowadzenie przez bank ujemnej stopy depozytowej) oraz miesięcznych danych dotyczących sytuacji na amerykańskim rynku pracy (m.in. wzrost w maju stopy bezrobocia do 7,6 proc.) co zainicjowało pierwszą falę wzrostową.

Dla przypomnienia, w Chinach inflacja CPI wyniosła 2,1 proc., podczas gdy ekonomiści spodziewali się przyspieszenia do 2,5 proc. Kolejnym negatywnym zaskoczeniem były dane na temat cen PPI. W tym przypadku wskaźnik wyniósł -2,9 proc. r/r, przy oczekiwaniach na poziomie -2,5 proc. r/r. Tym samym Chiny zanotowały najniższą dynamikę od września 2012 roku, kiedy wartość ta wyniosła -3,6 proc. Następnie na rynek dotarły informacje dotyczące produkcji przemysłowej Państwa Środka. Wskaźnik na poziomie 9.2 proc. był niższy od prognozowanych 9,3 proc. Choć nadwyżka w handlu zagranicznym wyniosła w maju 20,4 mld USD, to jej składowe już tak pozytywnie nie zaskakiwały powiększając listę obaw związanych z perspektywami wzrostu gospodarki Państwa Środka. Eksport wzrósł bowiem zaledwie o 1,0 proc. r/r, a import spadł o 0,3 proc. r/r. Nie były to zatem dane mogące wesprzeć nastroje rynkowe.

W rezultacie po teście wsparcia na 1,315 USD euro zdołało podejść pod 1,323 USD, po czym nastąpiło odreagowania. Dopiero podczas sesji w USA i Japonii na rynku pojawiły się trzy silne fale wzrostowe wynoszące dziś wczesnym rankiem euro/dolara do ponad 1,329. O ile na informacje z Chin reakcja euro/dolara nie była aż tak mocna (spadek notowań o około 2 centy), o tyle kurs AUD/USD (ze względu na silną współzależność gospodarczą krajów) spadł do najniższego poziomu od 2011 roku testując wsparcie na 0,938. Tym samym doszło do przełamania kluczowego poziomu na 0,9386 stanowiącego minimum z 4 października 2011r. Brak odreagowania powyżej 0,948-0,95 może w krótkim terminie skutkować atakiem kursu na strefę wsparcia rozciągającą się pomiędzy 0,86-0,88.

Reklama

Obecnie rynki finansowe wyczekiwać będą na czerwcowe posiedzenie FOMC (18-19 czerwca) i do tego czasu nie ustawać w spekulacjach nt. losu QE3, a tym na co inwestorzy nadal będą zwracać największą uwagę pozostaną wskaźniki makroekonomiczne. W naszej ocenie bieżący miesiąc nic nowego nie wniesie w kwestii realizowanego programu wsparcia, a na pierwszy krok w kierunku zmniejszania QE Fed może zdecydować się co najwyżej w 4Q13. W związku z tym popyt w dalszym ciągu może mieć przewagę na rynku, co z kolei powinno przekładać się na dalszą aprecjację notowań euro w okolice 1,335 USD (pierwszy silny opór). Wtorek to jednak dzień pozbawiony nowych publikacji stąd ewentualne odreagowanie ostatnich wzrostów pary EUR/USD nie powinno być dużym zaskoczeniem. Z technicznego punktu widzenia silne wsparcie stanowi strefa 1,318-1,32 USD.

W kraju po piątkowej interwencji NBP umacniającej złotego do blisko 4,22 wobec euro, od początku tego tygodnia pary złotowe odreagowują spadki. W poniedziałek zniesiona została już połowa ruchu – kurs EUR/PLN dotarł do 4,27. Dzisiaj od rana presja na dalsze osłabienie PLN wciąż jest widoczna. Interwencję NBP przyćmiewa kontynuacja wyprzedaży na polskim rynku długu – rentowność obligacji 10-letniej wzrosła wczoraj do blisko 3,95 proc. Dopóki kurs EUR/PLN nie „zadomowi się” powyżej 4,29 ruch traktować należy jako korekcyjny. Niebezpiecznie wyglądać zacznie sytuacja, w której notowania euro ponownie zbliżą się do 4,30 PLN. Choć lekko może niepokoić bierność strony podażowej rynku euro/złotego, to w naszej ocenie perspektywy dla PLN pozostają dobre. Za umocnieniem naszej waluty przemawia m.in.: oczekiwane ożywienie rodzimej gospodarki w kolejnych miesiącach roku, zbliżający się koniec cyklu obniżek stóp procentowych przez RPP oraz relatywnie dobre nastroje na rynkach globalnych i perspektywa zwyżki kursu EUR/USD. W zeszłym tygodniu doszedł jeszcze jeden ważny czynniki - aktywność banku centralnego na rynku walutowym. Zakładamy więc, że czerwiec przyniesie odreagowanie ostatnich zmian na parach złotowych i drugi kwartał zakończymy z kursem EUR/PLN niższym niż 4,20. Kolejne miesiące roku powinny dalej sprzyjać naszej walucie.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.