Ważą się losy utworzenia specjalnego ministerstwa energetyki. To efekt niedawnego zamieszania związanego z podpisaniem memorandum z rosyjskim Gazpromem.

Za stworzeniem ośrodka koordynującego sprawy energetyki opowiedział się wcześniej prezydent.

Przed południem sprawa dostaw gazu do Polski była między innymi tematem Rady Bezpieczeństwa Narodowego. W spotkaniu uczestniczył prezydent, premier, kilku ministrów oraz liderzy partii politycznych.

Minister Stanisław Koziej, szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego, przyznał po spotkaniu, że utworzenie nowego resortu zależy przede wszystkim od premiera. "To jest problem rządu , a nie prezydenta czy Rady Bezpieczeństwa Narodowego" - przekonywał szef BBN.

Stanisław Koziej dodał, że sami ministrowie przyznawali, że obecnie jest problem z koordynacją działań wielu instytucji rządowych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo energetyczne. Kilka tygodni temu na ten problem zwracał uwagę prezydent Bronisław Komorowski.
O podpisaniu przez EuropolGaz memorandum z Gazpromem nie wiedział ani premier ani ówczesny minister skarbu. W efekcie zamieszania swoje stanowisko stracił Mikołaj Budzanowski oraz prezes PGNIG. Po tych wydarzeniach Stanisław Koziej zapowiadał, że Rada Bezpieczeństwa Narodowego zajmie się kwestią energetyki.

Reklama