Przewoźnik zapowiedział, że jeśli nie dostanie wielomilionowej rekompensaty za to, że przez pół roku nie mógł korzystać z portu, to zostanie na Lotnisku Chopina w Warszawie.

Edyta Mikołajczyk przekonuje, że to tylko element negocjacji, a pieniędzy nie da, bo nie może. "Lotnisko nawet gdyby chciało przekazać, to nie mogłoby takich pieniędzy przekazać, ponieważ prawo zabrania tego typu działalności" - tłumaczyła. Jej zdaniem, przewoźnik wie, że nie ma żadnych podstaw prawnych, aby domagać się odszkodowania.

Wizz Air postawił lotnisku jeszcze jeden warunek - radiowy system nawigacyjny wspomagający lądowanie samolotu w warunkach ograniczonej widoczności (ILS). Ten już jest w fazie testu. Oficjalnie samoloty będą mogły z niego korzystać jesienią.

Reklama