Przedstawiciele drobnych indywidualnych inwestorów, emitentów, domów maklerskich i zarządzający nie mają wątpliwości, że zainicjowana przez GPW dyskusja o sposobie notowania spółek groszowych to krok w dobrą stronę. Jednak mimo że zgadzają się co do konieczności wprowadzenia zmian, recepty mają już zupełnie różne.
– Sądzę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby przesuwanie tych spółek do notowań jednolitych, gdzie przeczekiwałyby okres wzrostu wartości akcji. Wyjściem byłoby scalenie akcji, gdyby spółki nie chciały ryzykować wykluczenia z GPW – wskazuje Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.
W systemie jednolitym transakcje zawierane są dwa razy dziennie, co znacznie ogranicza wahania kursów i w praktyce niemal uniemożliwia spekulację na takich papierach. Duża zmienność cen akcji, która utrudnia rzetelną wycenę firm i może dawać fałszywe sygnały mniej doświadczonym graczom, to główne problemy związane z papierami wycenianymi poniżej 1 zł. – Odwrotny split, czyli scalanie akcji, to środek, którego spółki powinny używać – stwierdziła na antenie TVN CNBC Agnieszka Gontarek, dyrektor działu rynku kasowego GPW. Giełda nie wyklucza, że ostateczną sankcją dla spółek groszowych, które nie dokonają scalenia, może być wykluczenie z obrotów.
Reklama
Presja na dokonywanie odwrotnych splitów nie wszystkim się podoba. – Scalenie zawsze wiąże się z kosztami. A najczęściej spółki groszowe nie należą do tych najbogatszych. Czy firmy znajdujące się w trudnej sytuacji powinny wydawać pieniądze akcjonariuszy na scalanie akcji? – zastanawia się Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych. Większy problem widzi gdzie indziej: – Na ewentualnym wyrzuceniu z rynku stracą głównie akcjonariusze, bo dla samej spółki może to być korzystne rozwiązanie – twierdzi.
Proponuje on wprowadzenie m.in. minimalnej dopuszczalnej wartości transakcji, co wymusi handel co najmniej kilkoma akcjami spółek groszowych, lub wprowadzenie obowiązku obracania tanimi akcjami w pakietach po 10 lub 100 sztuk. Inna propozycja to wprowadzenie skoku notowań akcji mniejszego niż 1 grosz. Dziś to najmniejsza dopuszczalna zmiana kursu i najmniejsza możliwa cena pojedynczej akcji. – Teraz na GPW mamy notowania uwzględniające dwa miejsca po przecinku podstawowej jednostki walutowej, czyli złotego. Na wielu giełdach notuje się jednak akcje, uwzględniając cztery miejsca po przecinku, a system transakcyjny GPW umożliwia prowadzenie notowań uwzględniających aż sześć miejsc po przecinku – tłumaczy Kachniewski. Przekonuje, że to dobre rozwiązanie dla emitentów, bo pozwala precyzyjniej wycenić akcje. Wiele jednak wskazuje, że nie znajdzie ono szerokiego poparcia.
– Zmniejszenie kroku notowań poniżej 1 grosza byłoby kosztowne, wiązałoby się m.in. ze zmianami systemów IT w firmach inwestycyjnych – wskazuje Maciej Krzysztoszek z KNF. Zdaniem nadzoru najlepszym rozwiązaniem jest scalanie akcji.
Identyczną opinię ma branża maklerska. – Biura nie są przygotowane na zmniejszenie kroku notowań – ocenia Robert Kosowski z DM BOŚ.

Drobnica na parkiecie

W końcu ubiegłego tygodnia na rynku głównym GPW notowanych było 78 spółek, których akcje były wyceniane na mniej niż 1 zł. To ponad 17 proc. firm obecnych na giełdzie. Akcje 66 spośród spółek groszowych na zamknięciu 5 lipca wyceniane były w przedziale od 10 gr do 98 gr za papier. Mniej niż 10 gr kosztowały akcje 12 z nich. Dla porównania najdroższe na giełdzie są akcje LPP, producenta odzieży, które w piątek kosztowały 6,95 tys. zł za papier. Przed rokiem na mniej niż 10 gr na GPW były wyceniane cztery spółki, a wszystkich groszowych było 76.