Niewielkie, wyspiarskie państwo na południowym Pacyfiku ma nadzieję wzbogacić się dzięki eksploatacji surowców mineralnych z dna oceanu. „The Guardian” podaje, że zdaniem ministra finansów Wysp Cooka, Marka Browna, złoża wokół archipelagu mogą uczynić go jednym z najbogatszych krajów świata i zmienić jego status – z rozwijającego się na rozwinięty.

ikona lupy />
Wyspy Cooka / ShutterStock

Eksploatacja odkrytych w latach 70. złóż mineralnych może się wreszcie opłacić. Jak pisze „The Guardian”, ostatnie badania wykryły na obszarze należącym do kraju 10 mld ton konkrecji manganowych, zawierających mangan, nikiel, miedź, kobalt i rzadkie minerały stosowane w elektronice. Ich wydobycie będzie możliwe dzięki podwodnym robotom, które były już stosowane przy wydobyciu ropy i gazu, ale nigdy dotąd na tak dużą skalę.

Podczas pierwszej światowej konferencji poświęconej górnictwu podmorskiemu, w ubiegłym tygodniu w Londynie Brown zapowiedział, że prace będą mogły ruszyć za 5 lat. Negocjowaniem umów licencyjnych zainteresowane są Wielka Brytania, Chiny, Korea, Japonia i Norwegia, a pierwsze przetargi mają zostać rozstrzygnięte do czerwca 2014 r.

Reklama

>>> Zobacz też: Wyścig po surowce: Chiny i Rosja dostały koncesje na eksploatację podmorskich złóż metali

W cytowanej przez „The Guardian” wypowiedzi Brown oczekuje, że w zamian za pozwolenie na wydobycie złóż, Wyspy Cooka otrzymają za darmo udziały w eksploatujących je przedsiębiorstwach. Brytyjski dziennik podejrzewa, że jednym z pierwszych graczy, który otrzyma licencję, może być należący do amerykańskiego giganta Lockheed Martin UK Seabed Resources. W marcu firma otrzymała od Międzynarodowej Organizacji Dna Morskiego ONZ licencję na zbadanie 58 tys. km2 dna Pacyfiku. Popierający ich starania premier David Cameron, mówi, że wartość górnictwa podmorskiego dla brytyjskiej gospodarki w ciągu najbliższych 30 lat może osiągnąć 40 mld funtów.

Brown podejrzewa, że możliwy zysk z wydobycia będzie wymagał od rządu utworzenia państwowego funduszu majątkowego, który umożliwi zarządzanie bogactwem z myślą o przyszłych pokoleniach, a także zabezpieczenie archipelagu przed rosnącym poziomem oceanów. Minister zamierza przyjrzeć się działaniu tego typu funduszy w innych krajach i uczyć się na cudzych błędach.

>>> Polecamy: Na świecie zabraknie surowców?

Wyspy Cooka nie lekceważą także zagrożenia dla środowiska naturalnego, jakie niosłoby wydobycie surowców w jednym z najbardziej dziewiczych tropikalnych akwenów w kraju, którego gospodarka opiera się w dużej mierze na turystyce. Jak pisze „The Guardian”, urzędnicy podkreślają iż to jedyny kraj na świecie, posiadający legislację dotyczącą eksploatacji podmorskich złóż, a połowę wód terytorialnych chcą zamienić w morski rezerwat. Jednak ekolodzy ostrzegają przed negatywnymi konsekwencjami górnictwa podmorskiego dla i tak już nadwyrężonego ekosystemu oceanów, nie mówiąc o zagrożeniu dla nadmorskich społeczności, jakie stanowią metale ciężkie w morskim łańcuchu pokarmowym.

Rząd Wysp Cooka ma również alternatywny plan rozwoju, gdyby podmorskie górnictwo nie okazało się opłacalne. Idąc za przykładem japońskiej wyspy Okinawa, rozważa stworzenie gałęzi rybołówstwa skoncentrowanej na połowach kałamarnicy olbrzymiej. Próbne połowy przyniosły obiecujące rezultaty.