Brak jasnej sytuacji w tej kwestii powoduje, że kliniki i szpitale mają z tego powodu duże kłopoty. Na przykład muszą zwracać pieniądze NFZ za ponadstandardowe usługi.
Taką placówką była warszawska klinika okulistyczna Sensor. W jej przypadku skarga pacjentki doprowadziła do utraty kontraktu z NFZ. Dyrekcja kliniki przekonuje, że działała zgodnie z prawem – pacjenci leczyli się w ramach świadczeń finansowanych z NFZ. Dopłacali jedynie za lepszą soczewkę niż ta, którą refunduje fundusz. NFZ ma swoją wersję wydarzeń. Uznał działania Sensora za nielegalne. Przeprowadził też ankietę wśród wszystkich pacjentów placówki. Blisko 1100 z nich przyznało, że dopłacało do zabiegu usuwania zaćmy.

Pacjenci i tak płacą

Tego rodzaju dopłaty funkcjonują w większości placówek okulistycznych. – Zaproponowano mi, że mogę otrzymać lepszą soczewkę, która koryguje wadę wzroku. Wiązało się to z dopłatą kilkuset złotych – opowiada pacjentka szpitala im. Orłowskiego, w którym pracuje konsultant wojewódzki w dziedzinie okulistyki. Twierdzi, że ją i innych pacjentów w klinice Mavit informowano o możliwości wszczepienia soczewki ponadstandardowej, jeżeli przekażą 950 zł jako darowiznę na rzecz fundacji wskazanej przez Mavit.
Reklama
Pacjenci, nie tylko okulistyki, skarżą się na te praktyki urzędnikom funduszu. A opisywany przez nas Sensor skarży się, że NFZ karze wybiórczo. – Dlaczego tylko nam wymówiono kontrakt? – pyta Agnieszka Owczarek, wiceprezes zarządu Sensor Cliniq. Dodaje, że fundusz ograniczył im prawo do konkurencji, bo choć część placówek otrzymała kary pieniężne, to nadal prowadzą działalność finansowaną przez NFZ.
Z danych funduszu wynika, że w latach 2011–2013 w trakcie ośmiu postępowań kontrolnych stwierdzono podobne nieprawidłowości. W siedmiu przypadkach nałożono kary umowne – w sumie ponad 1,1 mln zł. W dwóch zerwano kontrakty. Oprócz Sensora wymówienie otrzymała placówka ortopedyczna.
Rzeczniczka NFZ Agnieszka Gołąbek przekonuje, że wszystkie podmioty są dla nich równe. W przypadku Sensora zadecydowała skala dopłat – w sumie zapłacili oni blisko 1,5 mln zł.

Kolejki

Tyle że zerwanie kontraktu z Sensorem odbiło się też na pacjentach. Blisko 2 tys. miało umówione terminy na kolejne lata (kontrakt był do 2016 r.). Teraz mogą się zapisać do innej placówki – na koniec kolejki. Czas oczekiwania przekracza rok.
Stąd też nowe skargi w NFZ. Tym razem 400 chorych krytykuje fundusz za zablokowanie długo oczekiwanego leczenia. „Miałam mieć w styczniu operację na drugie oko, czekałam rok, teraz muszę to zrobić prywatnie lub czekać od nowa w kolejce”, „Mam 75 lat. Nie stać mnie na zapłacenie za operację z własnej kieszeni”, „Dlaczego nie mogę sama zadecydować, co robię z moimi pieniędzmi. NFZ nie może mi zabronić dopłacania do lepszej jakości soczewki” – to treść niektórych listów do NFZ.

Różnice interpretacyjne

Według funduszu usunięcie zaćmy lub wszczepienie soczewki jest świadczeniem gwarantowanym. Ustawodawca nie wskazuje, czy dane soczewki są refundowane, czy nie – płaci za całość świadczenia. Od szpitala zależy, jaki materiał zostanie wykorzystany w zabiegu. Dlatego każde dofinansowanie „ma charakter pobierania nienależnych opłat”. Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann przedstawia jeszcze inne stanowisko: soczewki toryczne i wieloogniskowe nie są finansowane ze środków publicznych w ramach powszechnego ubezpieczenia. Ale jest zgodny z NFZ – nie można dopłacać do lepszego standardu, czyli do konkretnych soczewek.
Podobna sytuacja jest ze znieczuleniami. W koszyku świadczeń w procedurze porodu nie określono, czy w jego zakres wchodzi też znieczulenie na życzenie pacjentki. – Z ministerstwa płynął komunikat, że państwa nie stać na to, by je wszystkim finansować. Dopiero później uznano, że szpital nie może pobierać za to osobnej opłaty. Czyli albo nic, albo płaci za to szpital, a wycena porodu się nie zmienia – mówi Wojciech Puzyna, dyrektor Centrum Żelazna w Warszawie. I dodaje, że kiedy wprowadzano SPZOZ, miały się różnić właśnie oferowanym standardem świadczeń. Dano też zielone światło na pobieranie opłat za usługi ponadstandardowe. Teraz stało się to naganne.