Kolejne lata sprawowania władzy przeznacza się natomiast na odbudowę społecznego zaufania i rekonstrukcje rządowej twarzy, oszpeconej przez pięści zawiedzionego elektoratu. Zmiany w OFE, brak łupków, ukrywanie długu publicznego, majstrowanie przy budżetowych progach ostrożnościowych – Premier Tusk musiał nieco przypudrować długi nos swojego Rządu.

Pierwsze dwa lata rządów Donalda Tuska obfitowały w wiele istotnych dla społeczeństwa zmian. Obecnie prawie nikt nie wspomina już podwyższonego do 67 roku życia wieku emerytalnego, zawieszenia tzw. pierwszego progu ostrożnościowego, a także „redukcji” długu publicznego dzięki zmianie sposobu jego naliczania, co w oczach wielu ekonomistów groziło katastrofą finansów publicznych. Minister Rostowski odtrąbił sukces gospodarczy, Premier w Krynicy odwołał kryzys ekonomiczny, który rzekomo pukał do naszych drzwi. Jednak jak pokazują sondaże, poparcie dla ekipy rządzącej stale maleje i pomimo „cudów gospodarczych” materializujących się na oczach całego społeczeństwa, wielu młodych bezrobotnych, mali przedsiębiorcy, zaniedbani pracownicy „budżetówki” coraz częściej protestują. Ci, którzy odpowiadali za realizację polityki fiskalnej w ciągu ostatnich kilku lat, zupełnie zapomnieli, że nawet najbardziej kreatywne podejście do pieniędzy nie poprawi stanu polskiej gospodarki – z pustego i Salomon nie naleje.

Nie warto też liczyć na ogromne zmiany jakościowe po nominacji Mateusza Szczurka na szefa resortu finansów. Karty zostały rozdane już na początku, a wykorzystanie młodej twarzy nowego ministra było jedynie rutynowym zabiegiem PR – owym, który ma w założeniu doprowadzić do zwycięstwa PO w kolejnych wyborach. Efekt świeżości nie potrwa jednak zbyt długo. Brak realnych reform, które powinny oscylować wokół wsparcia sektora małych i średnich przedsiębiorstw, reprywatyzacji środków zagrabionych w ramach zmian w OFE oraz aktywizacji zawodowej młodych Polaków, doprowadzi w rezultacie do kolejnego kryzysu zaufaniu. Mamienie społeczeństwa środkami unijnymi może przynieść umiarkowany wzrost popularności Rządu, ale nie może stanowić sposobu na utrzymanie władzy. Te fundusze kiedyś się skończą, a głębokie problemy strukturalne polskiej gospodarki niestety pozostaną.