Marek Kłoczko z Krajowej Izby Gospodarczej mówi, że szansa na to aby na Ukrainie obowiązywały unijne standardy oddaliła się po tym jak ten kraj nie zdecydował się na podpisanie umowy stowarzyszeniowej ze Wspólnotą. Ekspert dodaje, że dziś obroty handlowe między Polską, a Ukrainą są bardzo niskie. - Są zdecydowanie niższe niż na przykład z Czechami. Bierze się to z tego, że przepisy ukraińskie są nieprzejrzyste i szerzy się tam korupcja. To zdecydowanie odstrasza polskich przedsiębiorców od odważniejszych posunięć - mówi Marek Kłoczko.

Zdaniem szefa Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej Jacka Piechoty odrzucenie przez naszych wschodnich sąsiadów umów stowarzyszeniowej i o pogłębionej strefie wolnego handlu ze Wspólnotą oznacza dalsze kłopoty polskich przedsiębiorców chcących robić interesy na Ukrainie. - To oznacza dalsze problemy takie jak prawie wszechobecna korupcja na Ukrainie, problemy z barierą na granicy, zawyżaniem wartości celnej przez ukraińską administrację, problemy z niezwracaniem VAT-u. Status quo i brak otwarcia to jest to co dziś widzimy na Ukrainie - mówi były minister gospodarki.

>>> Czytaj też: Ukraina w ogniu. Nad Dnieprem wybuchła eurorewolucja

Eksperci podkreślają, że zwykli Ukraińcy chcieliby, aby ich kraj rozwijał się w podobnym tempie jak chociażby Polska. - Ci, którzy jadą do pracy w Hiszpanii, w Niemczech, czy w Polsce widzą, że kraj może być inaczej zorganizowany. Widzą, że niekoniecznie wszystko musi być załatwiane za łapówki, czy lewe pieniądze. Widzą, że są różne standardy infrastruktury, ale i zachowań urzędniczych. To właśnie ci ludzie chyba najbardziej dążą do tego, aby Ukraina z czasem była także w Unii Europejskiej - mówi Marek Kłoczko z Krajowej Izby Gospodarczej. Jacek Piechota dodaje, że do tego dochodzi ogromne rozwarstwienie społeczne. - Ci, którzy przyjeżdżają do nas są zdumieni najbardziej sytuacją nie w wielkich miastach, ale na wsi i w małych miasteczkach. Na Ukrainie wielkie miasta, a Kijów w szczególności, kipią bogactwem. Wystarczy jednak wyjechać trochę za miasto. Tam czas się zatrzymał i sytuacja jest dramatyczna - mówi Jacek Piechota.

Reklama

>>> Czytaj też: Władze Sewastopola na Krymie apelują do Rosji o interwencję wojskową

Ekspert dodaje, że Ukraina otrzymała także potężny cios od globalnego kryzysu gospodarczego. - W czasie, kiedy my byliśmy na plusie w Unii Europejskiej, na Ukrainie zanotowano 15-procentowy spadek PKB. Tak dramatycznie dotknął ją światowy kryzys - mówi były minister gospodarki.

Niedziela była kolejnym dniem masowych protestów przeciwko zawieszeniu procesu prowadzącego do podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy i Unii Europejskiej. W manifestacji w Kijowie uczestniczyło kilkaset tysięcy Ukraińców.
Prezydent Bronisław Komorowski zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w tej sprawie.

>>>Czytaj też: Podpisanie umowy stowarzyszeniowej z UE kosztowałoby Ukrainę 156,3 mld euro