Wyniki okazały się lepsze od oczekiwań, gdyż deficyt handlowy kurczy się przede wszystkim dzięki spadkowi importu i ogólnie rzecz biorąc, znacznie zmalał w stosunku do niesłychanego wyniku z lipca ubiegłego roku. Ach, i oczywiście nominacja Janet "Woody" Yellen na prezesa amerykańskiej Rezerwy Federalnej została już ostatecznie zatwierdzona.

Poza tym noc była spokojna, gdyż ze względu na paskudną pogodę niewielu amerykańskim uczestnikom rynku udało się dotrzeć do pracy, a ich azjatyccy odpowiednicy dopiero zaczynali wracać do swoich biurek. W parze USD/JPY nadal (na razie) toczy się gra w oparciu o indeks Nikkei, a ponieważ giełda w nocy odnotowała pewne spadki, jen nieco się umocnił; w rezultacie USD/JPY trochę stracił. Jednak wielu inwestorów uznało to za okazję, by zagrać na japońskiej walucie poprzez pary takie jak EUR/JPY, GBP/JPY itp.

Dziś opublikowano wstępne szacunki dotyczące wskaźnika CPI dla strefy euro. Niektórzy będą się w nim doszukiwać oznak słabnącej inflacji, co ma stanowić jakąś wskazówkę przed czwartkowym posiedzeniem Europejskiego Banku Centralnego. Nieco później, w czasie sesji amerykańskiej, poznamy też dane dotyczące bilansu handlowego zarówno Kanady, jak i USA.

Wielu komentatorów z największych banków światowych opublikowało swoje prognozy, przewidując, że na początku roku nastąpi kolejna fala umacniania się USD. Taki też motyw na razie dominuje na rynku. Ja szczerze mówiąc wciąż nie jestem przekonany (cóż, przynajmniej na razie). Oczywiście analitycy przewidują jednocześnie także spadek kursów par takich jak EUR/USD, GBP/USD i AUD/USD.

Reklama

„Mały wojownik” (AUD) ma swoje własne powody do spadków, zupełnie niezwiązane z umacnianiem się USD, którego ponoć mamy oczekiwać. W przypadku EUR/USD znów powtarza się tę samą melodię: zajmijcie w tej parze krótkie pozycje i czekajcie na szaleńczą jazdę (albo jej brak). Nie jestem zwolennikiem sprzedawania EUR/USD, ale też nie spieszę się, by tę parę zaraz kupować. Zamiast tego wolę siedzieć okrakiem na barykadzie (na razie). Jeśli chodzi o GBP/USD, cóż, tutaj podoba mi się perspektywa wzrostów, a publikowane dane chociaż raz faktycznie temu sprzyjają.

Poziomy na dzisiaj:

EUR/USD: Rejon 1,3600/1,3590 ponoć roi się od ofert kupna, a azjatyccy gracze, którzy wczoraj mieli krótkie pozycje w okolicach 1,3620, z radością odkupią je na poziomie 1,3580, jeśli nadarzy się taka okazja. Moi informatorzy nie mówią wiele więcej na temat zainteresowania tą parą, poza tym, że dopóki nie dojdziemy do 1,3680 i wyżej, sprzedających będzie niewielu.

GBP/USD: W okolicach 1,6380 wielu inwestorów jest zainteresowanych kupnem, i tak jest aż do 1,6350. W górnej części przedziału nie widać realizujących zyski ani nikogo zbyt chętnego do sprzedaży, aż do poziomu 1,6480.

AUD/USD: Rano wsparcie „małemu wojownikowi” zapewnił ponoć lokalny popyt w okolicach 0,8900/10. Jeśli jednak ta oferta zostanie wycofana, przypuszczam, że dość szybko odwiedzimy zlecenia stop w okolicach 0,8870/80.

Kaski włóż! Życzę wam dziś powodzenia.