Polityk, jeden z najważniejszych bliskowschodnich liderów ostatnich dekad, zmarł w wieku 85 lat po ośmiu latach śpiączki wywołanej udarem.
Dzisiaj odbędzie się jego wojskowy pogrzeb. „To polityk i dowódca najbardziej przeklinany przez Arabów” – skomentował jego śmierć libański dziennik „Daily Star”. Ariel Szaron osobiście brał bowiem udział w akcjach odwetowych przeciwko arabskim bojownikom jako major legendarnego Oddziału 101. Jako minister obrony w 1982 r. firmował też swoim nazwiskiem inwazję na Liban. Szaron oskarżany jest o przymknięcie oczu na masakrę Palestyńczyków dokonaną przez miejscowych chrześcijan w obozach Szabra i Szatila. Śmierć poniosło wtedy od 800 do 3,5 tys. osób. Z kolei wizyta premiera Szarona na muzułmańskim Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie w 2000 r. stała się pretekstem do rozpętania zbrojnego powstania Palestyńczyków, tzw. drugiej intifady.
Paradoksalnie wrogów Szarona nie brakowało także wśród Żydów. Jako premier dał się on bowiem poznać z nieznanej wcześniej, pragmatycznej strony. Gdy w 2005 r. zainicjował plan wycofania się Izraela ze Strefy Gazy, religijna prawica zorganizowała masowe protesty. Mimo to plan poparło wówczas 2/3 zmęczonego konfliktem społeczeństwa. Na fali tego poparcia polityk zdecydował się opuścić prawicowy Likud i utworzyć bardziej umiarkowaną partię Kadima. Zbudowali ją już jego następcy; półtora miesiąca później Szaron zapadł w śpiączkę, z której nie wybudził się aż do śmierci.

>>> Naszej historii nie piszą zwycięzcy, tylko przegrani, by wybielić własne błędy - mówi w wywiadzie historyk Krzysztof Zamorski. Zwycięzcy czy ofiary: kto pisze historię?

Reklama