Tuż przed rozpoczęciem sesji dostaliśmy jednak bardzo silny odczyt PMI przemysłu z USA i jak się później okazało byki to w pełni wykorzystały. Na początku sesji S&P500 poruszał się w pobliżu wczorajszego zamknięcia, ale w kolejnych godzinach zdobywał kolejne punkty i ostatecznie zakończył dzień zwyżką o 0,60 proc. Nasdaq wzrósł o 0,70 proc., a Dow Jones o 0,58 proc., dzięki czemu indeks ten powrócił powyżej średniej 50-sesyjnej.

Najsilniejszymi dziś sektorami były materiały i przemysł, które wzrosły o ok. 1 proc. Niewiele gorszy wynik uzyskały spółki z sektora ochrony zdrowia, który w ostatnich miesiącach jest zdecydowanym liderem w USA (dzięki spółkom biotechnologicznym). Sześć z trzydziestu spółek z indeksu Dow Jones zanotowało dziś spadek. W pięciu przypadkach zniżki były minimalne, ale w przypadku akcji Wall Mart, strata wyniosła prawie 2 proc. Spółka rozczarowała wynikami zarówno na poziomie zysku netto jak i przychodów.

Dzisiejszy dzień był wypełniony ważnymi publikacjami makro. Liczba wniosków o zasiłki okazała się być zgodna z prognozami. W ubiegłym tygodniu zarejestrowano w USA 336 tys. wniosków, co jest nieznacznym spadkiem z 339 tys. W obliczu serii rozczarowujących danych z USA najważniejsze jednak jest to, że dane o wnioskach, jeden z najlepszych wskaźników „śledzących” bieżącą aktywność w USA, nie wskazują na jakieś nadzwyczajne spowolnienie (choć niewątpliwie spowolnienie w USA ma miejsce). Średnia 4-tygodniowa wynosi 338,5 tys. i na podobnych poziomach jest od kilku tygodni.

Zgodne z prognozami były też dane o inflacji CPI za styczeń. Wzrosła ona o 0,1 proc. m/m, po wzroście o 0,2 proc. w grudniu. W porównaniu z poprzednim rokiem ceny były wyższe o 1,6 proc., co oznacza nieznaczne spowolnienie wzrostu z 1,7 proc. w grudniu i potwierdza, że inflacja nie jest problemem.

Reklama

Najważniejszym dziś raportem z USA był jednak PMI przemysłu. W końcu dostaliśmy jakiś silny, a nawet bardzo silny raport, po dłuższej serii rozczarowań. PMI przemysłu wzrósł w lutym (wstępnie) do 56,7 pkt z 53,7, przy prognozowanym spadku do 53,5. Indeks znalazł się najwyżej od maja 2010. Uważam, że PMI lepiej chodzi z twardymi danymi niż ISM przemysłu, dlatego tym bardziej cieszy silny wzrost tego indeksu. Subindeks Produkcji wzrósł do 57,2 z 53,5. Z kolei Nowe Zamówienia wzrosły do 58,8 z 53,9, najwyższego poziomu od maja 2010 i było to udziałem zarówno popytu wewnętrznego (w większości), jak i zagranicznego. Zaległe Zamówienia silnie wzrosły do 56,4 i jest to najwyższy poziom w trakcie tej ekspansji. To też wspiera przyszłą produkcję. Wzrost PMI to po części odreagowanie (z dużą nawiązką) styczniowego spadku z 55 pkt, wywołanego w dużym stopniu przez złą pogodę. Jednak w lutym aura przecież ciągle „nie rozpieszcza”, więc tak silny wzrost PMI nie jest sam w sobie tylko wynikiem lepszej pogody. Widać to m.in. po subindeksie Czas Dostaw. Ten pozostał na bardzo niskim poziomie 40,8, co wskazuje, że dostawy nadal idą bardzo powoli i to musi po części wynikać z utrzymujących się nie najlepszych warunków pogodowych.

Dziś poznaliśmy też wstępne wyniki PMI dla strefy euro i Chin. PMI Composite (przemysł + usługi) dla strefy euro spadł wstępnie w lutym do 52,7 pkt z 52,9 (przy czym ten styczniowy odczyt był najwyższym od 31 miesięcy). Źródłem spadku był przemysł, gdzie PMI spadł do 53,0 z 54,0, podczas gdy rynek nie oczekiwał zmiany. Z kolei PMI usług wzrósł do 51,7 z 51,6, Obecny poziom PMI Composite koresponduje z kwartalną dynamiką PKB podobną do tej, którą odnotowano w IV kwartale (+0,3 proc.). Jest to więc ciągle dość wolne ożywienie, ale też prognozy ekonomistów nie zakładają jakiejś istotnie szybszej dynamiki.

Największym rozczarowaniem były dziś dane z Chin. PMI przemysłu spadł tu do 48,3 z 49,5, przy prognozie 49,4, od razu ustawiając niskie otwarcie na giełdach europejskich. Jest to najniższy poziom PMI od 7 miesięcy. I kwartał prawdopodobnie kolejny rok wypadnie słabo, co po części jest wynikiem wprowadzanego w IV kwartale zaostrzenia polityki monetarnej. Podobny schemat miał miejsce w poprzednich dwóch latach, kiedy były to najsłabsze trzy miesiące w całym roku. Ewentualne poluzowanie polityki monetarnej czy rządowe stymulusy mogą pojawić się w kolejnych miesiącach. Patrząc jak to wyglądało w poprzednich latach to jest raczej temat na II kwartał, na jego drugą połowę. Władze Chin mają środki i chęć, by utrzymywać wzrost PKB powyżej 7 proc., jednak obawy o twarde lądowanie gospodarki Państwa Środka mogą szybko nie zaniknąć.

Wracając do USA, już po rozpoczęciu sesji poznaliśmy jeszcze indeks Fed z Filadelfii oraz indeks wskaźników wyprzedzających Conference Board. Ten pierwszy silnie spadł do -6,3 pkt z +9,4, podczas gdy rynek nie oczekiwał zmiany. W raporcie z Filadelfii rzadko są specjalne komentarze, ale tym razem taki się pojawił i wskazywał on na dużą rolę niekorzystnych warunków pogodowych w spadku indeksu.

Drugi z indeksów wzrósł w styczniu o 0,3 proc. miesiąc do miesiąca i był to wynik zgodny z prognozami. Dynamika 6-miesięczna indeksu wyniosła 3,1 proc. i piąty miesiąc z rzędu utrzymuje się na podobnych poziomach, które są całkiem korzystne.