Polacy garną się do pracy na swoim. Jak wynika z opublikowanego ostatnio, przeprowadzonego na zlecenie międzynarodowej firmy hostingowej 1&1 Internet badania, aż 71 proc. Polaków rozważa założenie własnego biznesu.
– Dzięki rozwojowi przestrzeni wirtualnej marzenie o własnej firmie jest łatwiejsze w realizacji niż kiedykolwiek wcześniej – zauważa Robert Hoffmann, dyrektor generalny 1&1 Internet. – Profesjonalnie wykonana strona WWW i odpowiednie narzędzia przyciągające klientów takie jak np. pozycjonowanie pozwalają szybciej zmienić chęć pracy na swoim w rzeczywiste działanie.

Wiarygodność konsumencka

Dla początkujących przedsiębiorców problemem jest zwykle dostęp do kapitału. Jak wynika z ostatniej analizy Narodowego Banku Polskiego jedynie nieco ponad jedna czwarta Polaków dysponuje oszczędnościami. Instytucje finansowe natomiast niechętnie podchodzą do kredytowania firm w fazie początkowego rozwoju. Ryzyko bowiem, że nie znajdą miejsca na rynku i nie przetrwają pierwszych, zawsze najtrudniejszych miesięcy, jest spore. Trzeba bowiem wydawać pieniądze, gdy firma nie przynosi jeszcze dochodów.
Reklama
Nie znaczy to jednak, że start-upy w ogóle nie mogą liczyć na finansowanie tzw. rozruchowe: kupno sprzętu, wynajęcie pomieszczenia, ewentualnie zatrudnienie pracowników. Znaczenie będą miały wpływy na konto. Jak stanowi prawo bankowe, instytucja finansowa nie musi uzależniać decyzji od tego, czy środki pochodzą z realizacji umowy o pracę, czy też wynikają z wykonywania drobnych, pojedynczych zleceń. Ważne jest zatem, jak podkreślają eksperci, by właściciel nowo uruchamianej firmy miał nie tylko czyste konto jako przedsiębiorca, ale także konsument. – Sektor bankowy zdaje sobie sprawę, że brak umowy o pracę nie musi oznaczać automatycznie niskiej wiarygodności kredytowej i wysokiego, nieopłacalnego ryzyka pożyczki – mówi Jan Raczyński, analityk finansowy. – Dlatego podejście banków do nowych firm coraz bardziej się liberalizuje. Jeszcze rok, półtora roku temu pożyczka bez przekraczającej rok historii kredytowej i umowy o pracę była w zasadzie nie do pomyślenia. Obecnie coraz większa liczba instytucji dopuszcza badanie jedynie wiarygodności konsumenckiej.
Uzyskany w tym trybie kredyt może być nieco droższy od standardowego, a jego maksymalna wysokość raczej nie przekroczy 30–35 tys. zł. – Na pierwsze inwestycje małej firmy powinno jednak wystarczyć – mówi Raczyński.

Istotne zabezpieczenia

Relację start-upu z bankami może poprawić przedstawienie zabezpieczenia. Prawo bankowe, co może dziwić, nie nakłada takiego obowiązku, ani nie określa form, liczby oraz przypadków, kiedy mogą być one zastosowane. Wszelkie zasady dotyczące zabezpieczeń określane są zatem tylko przez banki w ramach prowadzonej polityki kredytowej. To, jaka zostanie zastosowana forma gwarancji, zależy od rodzaju pożyczki, statusu prawnego i majątkowego ubiegającego się podmiotu, kwoty kredytu, szans na zaspokojenie zabezpieczonych wierzytelności w przypadku postępowania egzekucyjnego lub upadłościowego. Generalnie jednak bank może zażądać zabezpieczenia przewidzianego prawem cywilnym i wekslowym oraz, w handlu zagranicznym, zwyczajami przyjętymi we współpracy z zagranicznymi instytucjami finansowymi. Prawo bankowe nie określa także, co może być zabezpieczeniem. Praktyka tworzy więc coraz to nowe tego rodzaju instytucje. Generalnie zabezpieczeniem mogą być prawa osobiste i rzeczowe. Wśród pierwszych najczęściej stosowane są poręczenia cywilne, gwarancja bankowa, cesja ubezpieczenia, przejęcie długu oraz przystąpienie do długu. Prawo wekslowe pozwala na ustanowienie weksla in blanco, tzw. indosu zastawniczego i poręczenie wekslowego (inaczej awal). Najczęściej stosowanym zabezpieczeniem jest jednak wciąż hipoteka, nieco rzadziej banki przyjmują zastaw na rzeczach ruchomych, prawach majątkowych oraz tzw. przewłaszczenie. W przypadku kredytów dla nowych firm najczęściej stosowana jest natomiast gwarancja bankowa, blokada środków na rachunku oraz ubezpieczenie. – Im więcej przedsiębiorca będzie mógł przedstawić zabezpieczeń, tym lepiej – twierdzi Agata Szymborska-Sutton z firmy doradczej TaxCare.

Inwestycje z de minimis

Pomocne mogą być w tym uznawane za pozbawione w zasadzie ryzyka państwowe gwarancje w postaci np. pomocy de minimis. To rodzaj wsparcia dopuszczonego przez zakazujące generalnie dotowania przedsiębiorstw prawo Unii Europejskiej. Może być ono udzielane w formie umorzenia lub przesunięcia terminu zapłaty podatków, składek na ubezpieczenie itp. Ale najbardziej dla nowych podmiotów użyteczną formą de minimis są przyznawane ze środków Skarbu Państwa (za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego) poręczenia spłaty kredytu w instytucji komercyjnej. Gwarancja przeznaczona jest dla małych i średnich przedsiębiorstw (zatrudniających do 250 osób, których roczne obroty nie przekraczają 50 mln euro, a bilans roczny – 43 mln euro). W trakcie rozpatrywania wniosku przedsiębiorca nie może znajdować się także w rejestrze niesolidnych klientów, a w ciągu trzech miesięcy przed datą złożenia wniosku – mieć w instytucji, do której został złożony wniosek długu przeterminowanego o więcej niż 30 dni, o wartości przekraczającej 500 zł. W różnych formach pomocy de minimis można uzyskać łączne wsparcie w wysokości 200 tys. euro w okresie trzech lat (podatkowych).
W ubiegłym roku gwarancje mogły dotyczyć jedynie kredytów obrotowych, obecnie mogą być udzielane także na pożyczki inwestycyjne i rozwojowe (BGK współpracuje z 22 bankami). Wydłużony został także do końca 2015 r. okres funkcjonowania programu. Jak wynika z danych BGK, do marca br. w ramach programu udzielono już kredytów na ponad 9 mld zł.
– Całą procedurę można przeprowadzić za pośrednictwem udzielającego pożyczki banku, wystarczy jedynie złożyć wniosek – mówi Paweł Dziekoński z Deutsche Bank PBC.

Dużo chętnych, żeby pójść na swoje

Założenie własnej firmy planują najczęściej osoby w wieku od 25 do 34 lat (77 proc.), dla których jest to szansa bycia sobie szefem, uzyskania wymaganego już niemal standardowo na rynku pracy doświadczenia zawodowego oraz możliwość rozwoju osobistej kariery. W podejmowaniu decyzji o uruchomieniu własnej firmy, jak twierdzą autorzy badania, płeć ma znaczenie, ale nie kluczowe. Własną działalnością gospodarczą bardziej zainteresowani są, jak można się domyślić, mężczyźni (77 proc.) niż kobiety (63 proc.). Jednocześnie niemal jedna trzecia badanych (27 proc.) myśli o prowadzeniu firmy równolegle z wypełnianiem obowiązków zawodowych na rzecz dotychczasowego pracodawcy. Natomiast minimalne, oczekiwane dochody z takiego dodatkowego zajęcia, ankietowani wyceniają średnio na 52,3 tys. zł rocznie (brutto), czyli 4,35 tys. zł miesięcznie.