Prezydent USA na placu Zamkowym ludowo zdefiniował lęki ludzi „imperiów i stref wpływów”.

Władimir Putin doskonale zdaje sobie sprawę, że „Ukraińcy są spadkobiercami Solidarności (...) którzy rzucili wyzwanie bankrutującemu reżimowi (...) Polacy układali kwiaty przy bramie stoczni. Ukraińcy układają na Majdanie Niezależności”.

Ten patos ma swój praktyczny wymiar. Po 25 latach od upadku komunizmu, na kilkuset metrach kwadratowych placu w centrum Kijowa wykuwał się nowy model transformacji ustrojowej. Jego pierwszym etapem były akcje takie jak „Ukraina bez Kuczmy”. Drugim „pomarańczowa rewolucja”. Trzecim Euromajdan i sosnowa rewolucja. Tak jak Polska przetarła szlak dla zmian ustrojowych w Europie Środkowej, Ukraina opracowuje model transformacji dla byłych republik sowieckich, z których Kreml chce budować Unię Euroazjatycką.

Polska była liderem demoludów. Ukraina jest liderem grupy BUMAGA (Białoruś, Ukraina, Mołdawia, Armenia, Azerbejdżan i Gruzja). Jest najsilniejsza. Najbardziej zdeterminowana. Wcześniej czy później, skazana na zwycięstwo.

Reklama

„To był początek końca komunizmu. Nie tylko w tym kraju, ale w całej Europie” – mówił wczoraj Obama. „Iskra przyszła z Polski” – dodawał. Amerykanin nie postawił kropki nad „i”. Ludzie Kremla są jednak inteligentni. Wiedzą, że kolejna iskra przyjdzie z Kijowa. Stąd ten paroksyzm na Krymie, w Donbasie na ługańszczyźnie.