Ubiegłoroczne lokaty po uwzględnieniu podatku i inflacji dały zarobić średnio 2,46 proc. Przy wzroście wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w maju o 0,2 proc. r/r (wobec 0,4 proc. r/r w kwietniu) realny zysk z zakładanych rok temu lokat jest dokładnie taki sam co miesiąc wcześniej. Niższy wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych powoduje, że faktyczna rentowność kończących się lokat powinna być zauważalnie wyższa niż przed miesiącem. Należy jednak pamiętać, że rok temu mieliśmy do czynienia z gwałtownym spadkiem oprocentowania depozytów. I tak lokaty ze stałym oprocentowaniem zakładane w kwietniu zeszłego roku dawały średnio zarobić 3,42 proc., a miesiąc później było to już tylko 3,29 proc. A ponieważ średnie stawki osiągnęły minimum (około 2,5 proc.) dopiero w drugiej połowie ubiegłego roku, to można spodziewać się że w kolejnych miesiącach trend spadku realnych zysków z kończących się depozytów jednak powróci. Prawdopodobnie nie zmieni tego nawet deflacja, która przejściowo mogłaby się pojawić. Na pewno jednak złagodziłaby ona niekorzystną tendencję.

Najwięcej zarobili klienci, którzy zakładali w maju ubiegłego roku 12-miesięczne lokaty w Toyota Banku. Oferował on wówczas 4,35 proc., co po uwzględnieniu 19-proc. podatku oraz inflacji przyniosło 3,32 proc. realnego zysku. Powodów do narzekań nie powinni mieć także właściciele lokat w FM Banku i Meritum Banku, które zakończyły się z rzeczywistą rentownością na poziomie odpowiednio 3,28 i 3,2 proc. Najmniej zaś zarobili klienci Citi Handlowego, którzy przy lokatach na 2 proc. zwiększyli realną wartość oszczędności o 1,42 proc. W przypadku BZ WBK było to natomiast 1,62 proc., a w Raiffeisen Polbanku i Banku BGŻ realny zysk wyniósł po 1,82 proc.

>>> Czytaj także: Banki pokutują za franki. Polacy przestają spłacać kredyty walutowe

A ile będzie można faktycznie zarobić na aktualnie zakładanych lokatach? Gdyby inflacja za rok o tej porze wyniosła 1,6 proc. r/r (tyle wskazano w marcowej projekcji przygotowanej przez NBP), to średni realny zysk z 12-miesięcznych lokat wyniósłby 0,56 proc. Najlepsze z nich, czyli takie, które dziś są oprocentowane na 3,25-3,8 proc. dałyby zarobić od 1 do 1,45 proc. Na najgorszych zaś mogłaby pojawić się nawet strata sięgająca 0,18-0,38 proc. Wprawdzie to niewiele w porównaniu do strat z 2011 r., które niejednokrotnie przekraczały 2 proc., ale już sam fakt utraty realnej wartości środków zdeponowanych w banku stawia pod znakiem zapytania sens korzystania z lokat. Z drugiej strony powinno to skłonić do poszukania lepszych ofert. Być może strat uda się uniknąć nawet na najgorszych lokatach, ponieważ jest wielce prawdopodobne, że inflacja będzie wzrastać znacznie wolniej niż to prognozował w marcu NBP.

Reklama

>>> Czytaj także: Polskie firmy patrzą na Turcję. Ursus robił tam zakupy, teraz chce inwestować