Ich wydźwięk był głównie negatywny, ale rynek dzielnie opierał się spadkom, choć o wzrosty było równie ciężko. Ostatecznie indeks WIG od początku roku wzrósł o 1%.

Sama zmiana jest więc niewielka, ale budzić może podziw w obliczu licznych przeciwności. Rok witaliśmy bowiem obawami o kondycję rynków wschodzących, które doświadczyć miały kryzysu na miarę lat 1997/1998. Później wzrostom przeszkadzał kryzys ukraiński, który w opinii niektórych prowadzić miał do otwartego konfliktu militarnego pomiędzy Kijowem o Moskwą. Ciosów było więc sporo, ale z większości z nich parkiet wychodził obronną ręką. Zresztą wspomniane negatywne wydarzenia nie rozrosły się do spodziewanych na ich początku rozmiarów.

Co jednak hamowało zwyżki w stopniu podobnym do tych obserwowanych za naszą zachodnią granicą, to głównie zmiany w funkcjonowaniu funduszy emerytalnych, które w tym roku stopniowo zaczęto wprowadzać. W odpowiedzi na nie zmieniła się strategia inwestycyjna funduszy, które opuściły rynek przy Książęcej na rzecz parkietów zagranicznych. To sprawiło, że również inwestorzy zagraniczni chłodniej zaczęli traktować inwestycje w polskie akcjami, gdyż OFE od zawsze były dla nich ważnymi partnerami. Na dodatek napływy do akcyjnych funduszy inwestycyjnych, tak hojne w minionym roku, w tym zostały w znacznej mierze przekierowane w kierunku produktów obligacyjnych, co pozbawiło GPW cennej alternatywy wobec skromniejszych inwestycji OFE.

To co z pewnością dopisało w tym półroczu, to wzrost krajowej gospodarki, który mimo wschodnich przeciwności przekroczył próg 3%. Również wyniki spółek okazywały się relatywnie niezłe, choć oczywiście nie wszystkie i nie zawsze w stopniu oczekiwanym w roku minionym. Wszystko to sprawia, że o hossie wciąż mówić możemy, ale bardziej w odniesieniu do większych i bezpieczniejszych spółek niż tych mniejszych wystawionych na szereg ryzyk. Zresztą większą bolączką niż brak dynamicznych zwyżek jest niewielka zmienność oraz obroty na rynku, które od wielu już tygodni pozostają na wysoce niesatysfakcjonującym poziomie. Bardzo podobnie wygląda sytuacja na Zachodzie, gdzie nawet niestandardowe działania zaaplikowane przez EBC nie potrafiły w oczekiwany sposób rozruszać handlu. Pojawiły się nawet głosy, że obecny stan może potrwać bardzo długo, ale niekoniecznie musi tak być, gdyż okresy niskiej zmienności mają to do siebie, że potrafią się bardzo szybko skończyć i to w tym momencie, gdy mało kto się tego spodziewa.

Reklama