Nadzór kolejowy przeprowadził pomiary w WKD na początku czerwca i lipca, i od razu wycofał z użytkowania cztery składy pociągów. Podczas kontroli stwierdzono np., że w jednym z zatłoczonych pojazdów temperatura przekraczała 30 stopni. Kontrolerzy uznali, że w składach pasażerskich właściwie nie działała klimatyzacja, a stężenie dwutlenku węgla przekraczało dopuszczalne normy.
Pechowe pociągi EN97 wyprodukowała bydgoska Pesa. Problemem w nich jest układ klimatyzacji i wentylacji, z powodu którego następuje nierównomierny dopływ powietrza do poszczególnych sekcji pojazdu. – Zgłosiliśmy do producenta reklamację z żądaniem niezwłocznego podjęcia dalszych działań w celu wyeliminowanie nieprawidłowości – mówi Krzysztof Kulesza, rzecznik WKD.
Przewoźnik ma teraz problem, bo wyłączone z eksploatacji składy to prawie 30 proc. jego taboru. W 2010 r. spółka kupiła od bydgoskiego producenta 14 pojazdów, wydając na ten cel 282 mln zł brutto. Dostawy miały miejsce w 2011 i 2012 r. WKD przyznaje, że od tego czasu nieustannie boryka się z problemami technicznymi.
Każdy z 60-metrowych elektrycznych pociągów dla WKD składa się z dwóch członów zakończonych z jednej strony kabiną maszynisty, a z drugiej – specjalnym pulpitem sterowniczym (dzięki temu np. skład można rozpiąć, a obydwoma połówkami można manewrować samodzielnie). Środkową część elektrycznego zespołu trakcyjnego WKD na styku dwóch części pociągu, między którymi nie ma przejścia, pasażerowie nazywali sauną.
Zdarzały się przypadki, że do pasażerów z powodu omdleń trzeba było wzywać karetki pogotowia. Przewoźnik nie podał, ile razy i jaki łączny czas opóźnień to spowodowało. – Nie prowadzimy szczegółowych statystyk obejmujących przyczyny wezwania karetek pogotowia z podziałem na typy eksploatowanego taboru oraz rodzaje obiektów zarządzanej infrastruktury – twierdzi spółka.
Nie jest tajemnicą, że zarządowi WKD kończy się już cierpliwość, bo to powtórka perturbacji w ubiegłym roku, tylko że na większą skalę. Bo w lipcu 2013 r. jeden z elektrycznych pociągów EN97 został wyłączony z eksploatacji przez UTK z tych samych powodów. W ramach reklamacji Pesa miała usprawnić system wymiany powietrza. Producent twierdzi, że w ramach tych prac zainstalował dodatkowe wentylatory i kominki wyciągowe.
W efekcie pojazd został przywrócony do eksploatacji, ale warunkowo (kiedy letnie upały się już skończyły). Kolejarze twierdzą, że UTK bywa nierychliwy, ale pamiętliwy. Tak też się stało. Kontrolerzy czekali prawie rok, aż znowu zaczął się skwar. Sprawdzanie trwało przez dwa czerwcowe dni. Efekt – tym razem zatrzymali w zajezdni nie jeden, lecz cztery składy.
Pojazdy są na gwarancji do 2016 r. Pesa twierdzi, że zostaną naprawione.
>>> Czytaj także: Każde użycie nielegalnie doładowanej karty jest wychwytywane przez system. Zobacz tutaj oświadczenie ZTM-u
Poważne konsekwencje
Sytuacja może mieć jednak spore konsekwencje finansowe. Urząd może nałożyć na przewoźnika karę w wysokości do 2 proc. przychodów, czyli prawie milion złotych. Wtedy jest prawie pewne, że spółka WKD wystąpi do bydgoskiej Pesy o odszkodowanie z tytułu przestojów i poniesionych strat.
„Aresztowanie” czterech pociągów oznacza dla przewoźnika spore kłopoty taborowe. – Wyłączenie części pojazdów serii EN97 sprawia, że spółka będzie zmuszona skierować do ruchu większą niż dotychczas liczbę pojazdów starej generacji. W pełnej dyspozycji pozostaje osiem składów starego typu – mówi Krzysztof Kulesza z WKD.
W związku z tą sytuacją do gry na większą skalę wracają wyeksploatowane, ciasne składy serii EN94 wyprodukowane dla WKD w latach 70. przez ówczesny Pafawag Wrocław. Dzieje się tak, mimo że spółka kupiła nowy tabor, żeby wyeliminować stary z linii WKD z Komorowa i Podkowy Leśnej do centrum Warszawy. Spółka zastrzega, że i tak nastąpi to w 100 proc. po zmianie w 2015 r. zasilania z obecnego tzw. tramwajowego (600 woltów) na kolejowe (3 tys. woltów).
Seria problemów z pociągami dla WKD dotyczy nie tylko klimatyzacji. Przewoźnik przyznaje, że pojazdy wymagają częstego szlifowania przedwcześnie zużywających się kół. Z tego powodu na początku ubiegłego roku WKD udostępniła Pesie jeden egzemplarz w celu przeprowadzenia dodatkowych badań na torze doświadczalnym Instytutu Kolejnictwa w Żmigrodzie. Problemu wciąż nie rozwiązano.
Jakby tego było mało, w połowie października 2013 r. na terenie lokomotywowni doszło do pożaru w nowym pociągu EN97. Sprawę badała specjalna komisja, która stwierdziła zwarcie instalacji podczas wykonywania prac przez serwis producenta.
Jak usłyszeliśmy w branży, problemy czołowego polskiego producenta z taborem dla WKD wynikają z tego, że EN97 to prototypowy pojazd skonstruowany specjalnie dla tego przewoźnika. Dlaczego Pesa nie mogła skorzystać ze sprawdzonego pociągu Elf, który jeździ m.in. w Kolejach Mazowieckich, Kolejach Wielkopolskich i Przewozach Regionalnych?
Pociągi dla WKD muszą mieć znacznie mniejszy minimalny promień łuku i nietypową konstrukcję podłogi umożliwiającą używanie peronów o wysokości 400 i 600 mm (pociąg jest tylko częściowo niskopodłogowy). Muszą być też przystosowane do jednoczesnej obsługi obu napięć w związku z planowaną przez WKD zmianą zasilania.
Czytaj też: Rekordowa liczba remontów na torach. Na wakacje kolej wozi autobusem