Euler Hermes zauważa, że sygnały dochodzące z rynku dystrybucji farmaceutycznej są niejednoznaczne: obok negatywnych zaobserwować można także i pozytywne. Z jednej strony widzimy bowiem wolniejsze średnio rozliczanie się aptek z dystrybutorami farmaceutycznymi. Ale też jednocześnie hurtownicy w mniejszym stopniu przenoszą ten dłuższy obieg należności na producentów, w dużej części biorą go na siebie.

- Hurtownicy pełnią rolę swoistego bufora na rynku farmaceutycznym - biorą na siebie ten wydłużony przez apteki średni okres spłaty należności, w małym stopniu lub w ogóle nie przenosząc tej tendencji na swoich dostawców - producentów - powiedział dyrektor analiz branżowych w Euler Hermes Michał Modrzejewski, cytowany w materiale.

W jego ocenie, robią to dla uzyskania jak najlepszych warunków transakcji (dobrych cen - upustów za krótkie terminy płatności) hurtownicy nie przedłużają terminów płatności u producentów leków. Dzięki temu utrzymują dobre ceny kupowanych farmaceutyków, a ich własne afiliowane sieci aptek mogą oferować bardziej atrakcyjne ceny i w efekcie zdobywać przewagę rynkową.

- Dystrybutorzy leków zaopatrują bowiem jednocześnie niezrzeszone apteki, jak i tworzone przez siebie własne sieci aptek. Własna sieć aptek pozwala osiągać wyższe marże (z handlu hurtowego, jak i detalicznego) a jednocześnie zdobyć w sposób trwały własny udział w rynku detalicznym. Tradycyjne, niezrzeszone apteki płacą obecnie wolniej - hurtownicy oferują im warunki współpracy pozwalające utrzymać poziom sprzedaży, a tym samym własny udział w rynku dystrybucji - czytamy w analizie.

Reklama

Euler Hermes podkreśla, że z drugiej strony zachęcają apteki do przystąpienia do swoich programów - oferując wsparcie marketingowe i oczywiście niższe ceny wynikające z zakupów grupowych.

- Dłuższy w stosunku do roku ubiegłego okres spłaty należności przez tradycyjne apteki świadczy o ich bieżącej kondycji tej grupy. Rynek apteczny jest przesycony, a jednocześnie jasno podzielony. Główny podział ma miejsce ze względu na lokalizację: na apteki oferujące leki refundowane (centra miast i osiedli), jak i te mające większy udział leków nierefundowanych (jak i innych produktów: suplementów, kosmetyków etc.), mające siedzibę m.in. w centrach handlowych - wyliczono.

Podział ten jest trwały - ciężko znaleźć w tym modelu rezerwy. Oddzielną kategorią, która wytworzyła się w ciągu kilku ostatnich lat są apteki w pobliżu lub w samej siedzibie centrów medycznych, siedzib placówek służby zdrowia. Z reguły nastawiają się one na obrót popularnymi medykamentami, osiągając niską marżę ale realizując wysokie obroty (stąd nierzadko zaopatrują się bezpośrednio u producentów).

- Spodziewamy się, iż aptek nadal będzie ubywać - nawet pójście im na rękę w kwestii dłuższego kredytowania przez hurtowników nie zmieni sytuacji na rynku: dużej konkurencji, zbyt małej liczby klientów i konkurowania głównie ceną - w czym nie mogą dorównać aptekom działającym w ramach sieci - wyjaśnił dyrektor windykacji w Euler Hermes Grzegorz Hylewicz.

Według niego, nie wszystkie tradycyjne apteki mają równoważący to atut w postaci świetnej lokalizacji.

- Stąd z czasem, w ciągu powiedzmy 5 lat zniknąć z rynku może według naszych szacunków nawet 30 proc. z obecnej liczby aptek. O ile dystrybutorzy będą na to przygotowani - nie poniosą zbyt dużych strat z tym związanych i z czasem obieg należności ulec może skróceniu. Świadczyć to będzie o zdobywaniu silniejszej pozycji na rynku detalicznym przez hurtownie farmaceutyczne - podsumował Hylewicz.

>>> Czytaj też: Portfel emeryta, czyli słabe strony długowieczności