Przed niespełna tygodniem Prokuratura ds. Korupcji doniosła o takich kartach, które przez 10 lat używali byli prezesi i członkowie rady nadzorczej Kasy Madryt. W sumie wydali ponad 15 mln euro.

Pieniądze szły na zakupy, podróże czy restauracje. Nie trzeba było ich zwracać ani zgłaszać fiskusowi, bo karty płatnicze figurowały w księgowości banku jako „błąd informatyczny”. Dopiero kiedy placówka zbankrutowała i została upaństwowiona, o istnieniu kart poinformował prokuraturę jej nowy prezes.

Urząd podatkowy przeprowadzi inspekcje u wszystkich 86 posiadaczy kart. Wielu z nich twierdzi, że nie zdawało sobie sprawy z ich nielegalności. Wymiar sprawiedliwości przypomina, że wśród użytkowników byli bankierzy, inspektorzy urzędu podatkowego, jego były prezes oraz były minister finansów. Najwyżsi rangą wydawali rocznie 50 tys. euro, mimo że ich podstawowe roczne pensje wahały się od półtora miliona do 3,5 mln euro. Sprawa została przekazana sądowi najwyższemu. A jeszcze w tym roku inspekcjom zostaną poddane inne banki i spółki giełdowe.

>>> Czytaj też: Fortuna w rajach podatkowych. Zobacz, jak elity ukrywają swoje gigantyczne majątki

Reklama