W piątek, po nocnych przemyśleniach popyt ruszył jednak do zakupów, tylko po to, by dzisiaj oddać pola podaży.

Dodać warto, że ta cała zmienność nie była poparta obrotami, czyli kluczowego elementu jakim jest kapitał, wciąż na rynku nam brakuje. Główny indeks wydaje się błądzić pomiędzy poziomami 2400 pkt. a 2450 pkt. i dzisiaj po raz kolejny odbiliśmy się od górnej granicy tego przedziału. Pretekstem ku temu okazały się słabe dane z Chin oraz Japonii. W przypadku Państwa Środka negatywnym zaskoczeniem była publikacja odnośnie wymiany handlowej, a szczególnie słabego importu, którego spadek był największy od czasu upadku banku Lehman Brothers. Częściowy wpływ na to miały zniżki cen surowców, ale nie tłumaczyły one w pełni tak słabego odczytu. Zresztą rozczarował również eksport, choć on wciąż pokazuje dodatnie dynamiki. Ujemny odczyt ponownie ukazał się jednak w przypadku Japonii, gdzie ostateczna zmiana PKB w III kw. została zrewidowana w dół. Przez ostatnie cztery kwartały tylko w jednym PKB Japonii udało się wzrosnąć, ale nie przeszkadzało to indeksowi Nikkei zamknąć się dzisiaj neutralnie. Z kolei w Szanghaju indeks giełdowy zyskał dzisiaj niemalże 3% i to wszystko po bardzo udanym minionym tygodniu. Wyglądało to więc tak, że inwestorzy w Europie obawiali się o kondycję gospodarek, których parkiety tych niepokojów w ogóle nie podzielały.

Kanałem transmisyjnym gorszych nastrojów był rynek surowcowy, a szczególnie taniejąca ropa. Pod presją były więc spółki surowcowe, co w naszym przypadku oznaczało spadki cen akcji KGHM’u. Z drugiej jednak strony bardzo dobrze radziły sobie walory JSW. Ich waga w indeksie nie jest jednak duża, więc ten spaść ostatecznie musiał. Zniżki o 0,3% może nie są duże, ale i piątkowe wzrosty swoją skalą nie zachwycały. Podchodząc więc do ostatnich dni sumarycznie, stwierdzić można, że wiele się nie zmieniło i konsolidacja trwa w najlepsze.