W ciągu dnia separatyści naruszali zawieszenie broni 12 razy. Mniej więcej taką samą liczbę ostrzałów zanotowano wczoraj. Separatyści wykorzystali czołgi, granatniki, a także w jednym przypadku rakietę przeciwczołgową. Ukraińcy nie odpowiadali ogniem.

Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony poinformowała w południe, że ma zamiar kontynuować zawieszenie broni, które obowiązuje od wtorkowego poranka. W ciągu pierwszych 24 godzin doszło do kilkunastu ostrzałów, czyli było ich o wiele mniej, niż w poprzednich dniach. Nie zginął przy tym żaden wojskowy. Według Rady, świadczy to o efektywności zawieszenia broni. Rada ma także nadzieję, że liczba ostrzałów spadnie do zera. Te, do których dochodzi, Ukraińcy nazywają prowokacjami.
Przedstawiciele Ukrainy przyznają też, że dotąd nie wiadomo, kiedy odbędą się negocjacje pokojowe w Mińsku. Miały być zorganizowane wczoraj, ale separatyści uznali, że nie są do nich gotowi.

>>> Czytaj też: Łukaszenko stawia się Putinowi. Białoruś buduje granicę z Rosją

Reklama

Jest to już czwarte zawieszenie broni, ogłaszane w Zagłębiu Donieckim. Pierwsze, które było ogłoszone latem, separatyści całkowicie zignorowali. Dwa kolejne z września były owocem porozumień zawartych w Mińsku. Choć liczba ataków spadła, to jednak bojówkarze nadal ostrzeliwali Ukraińców. Wczoraj miała się odbyć kolejna tura rozmów w Mińsku, w której mieli wziąć udział przedstawiciele Ukrainy, Rosji, OBWE i samozwańczych republik: donieckiej i ługańskiej. Ci ostatni odwołali jednak swój udział. Kolejnej ewentualnej daty spotkania nie wyznaczono, prawdopodobnie będzie to koniec tygodnia.

>>> Czytaj też: Miedwiediew: jesteśmy gotowi współpracować z UE i USA


Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Piotr Pogorzelski /Kijów/dw