Strach przed biedą, pandemiami i wybuchem konfliktów na skalę globalną. To nie lista lęków cywilizacji, tylko powody, dla których Europa, a zwłaszcza Unia Europejska, jest największym sponsorem Afryki. Niezależnie od przyczyn, faktem jest, że do Afryki płynie dziś strumieńpieniędzy. Najwięcej z Chin i Stanów Zjednoczonych. Tanie kredyty dla rządów w zamian za intratne kontrakty dla firm z ich kraju oraz surowce – w tym specjalizuje się Pekin. Europa – w pomocy inwestycyjnej.

ikona lupy />
Afryka na mapie świata / ShutterStock

Ta wiadomość ma konkretną wartość dla polskiego biznesu. – Europejski Bank Inwestycyjny jest gotowy do wspierania polskich przedsiębiorstw, które chcą zainwestować w Afryce i może pomóc firmom z Polski i innych krajów europejskich w świadczeniu usług niezbędnych dla projektów finansowanych przez EBI na całym kontynencie – powiedział Pim van Ballekom, wiceprezes EBI, specjalnie dla redakcji Forsal.

Reklama

Firmy prywatne mogą wziąć kredyt w EBI bezpośrednio, jeśli jego kwota przekracza 25 mln euro, a poniżej tej sumy przedsiębiorcy skorzystają z europejskich środków pośrednio - EBI daje linię kredytową lokalnym bankom.

Ten bank Unii Europejskiej wspiera tam projekty sektora prywatnego, małe i średnie przedsiębiorstwa, a także instytucje mikrodredytowe. - W obszarach naszej działalności w Afryce tkwią ewidentne szanse dla polskich firm budowlanych, inżynieryjnych, doradczych i produkcyjnych — wyjaśnił Pim van Ballekom. - Mogą one czerpać korzyści z nowych możliwości biznesowych związanych z projektami wspieranymi przez EBI. Projekty realizowane obecnie przy wsparciu finansowym EBI, zatwierdzone ostatnio, dotyczą modernizacji lotnisk w Mozambiku, energetyki w Afryce Zachodniej i dróg w Ugandzie. W finansowanie i realizację niektórych projektów są bezpośrednio lub pośrednio zaangażowane firmy europejskie - dodał.

>>> Czytaj też: Biznes w Angoli - złoto dla zuchwałych Polaków

Potwierdzenie wiarygodności

Korzystanie z pomocy EBI ma także mniej oczywiste zalety – podwyższa wiarygodność całego przedsięwzięcia. Zanim EBI zdecyduje się na wsparcie jakiegoś projektu, ten przechodzi szczegółową kontrolę pod względem rentowności projektu, analizę finansową, gospodarczą, ale też społeczną i środowiskową. Na dobrą sprawę, połowa banku to departament składający się z inżynierów i specjalistów, którzy sprawdzają projekty. Powyższe sprawia, ze gdy bank wejdzie w dany projekt, to daje głośny sygnał, że na tym projekcie się nie straci.

O jakiej skali pomocy dla Afryki mówimy? Od 1994 r. Europa przekazała Afryce różnymi źródłami w przeliczeniu na polską walutę sporo ponad osiem miliardów złotych.

Dla porównania, Stany Zjednoczone, które wyjątkowo późno stanęły do poważnego wyścigu o życzliwość Afryki, dopiero w ubiegłym roku ogłosiły plan inwestycji w Afryce. Z amerykańskim gestem, trzeba dodać, bo plan jest warty 33 mld dolarów. - Dziś podnosimy nasze relacje na wyższy poziom - powiedział Obama na pierwszym tak wielkim szczycie, gdy do Waszyngtonu przyjechało 50 przywódców państw Czarnego Kontynentu. Barack Obama tłumaczył, tym razem chodzi nie tylko o pomoc, ale długofalowe wsparcie afrykańskiej gospodarki, zwłaszcza przez rozwój handlu. Wymiana handlowa USA z całą Afryką sięga w przybliżeniu wartości handlu USA z Brazylią.

Charakterystyczną częścią amerykańskiego pomysłu jest fakt, że blisko połowa z 33 miliardów zobowiązał się zainwestować sektor prywatny. Chodzi o gigantów, jak Coca-Cola (5 mld) czy General Electric (2 mld). Tymczasem Europa udziela przez EBI kredytów z pieniędzy unijnych, podobne jest źródło działalności Komisji Europejskiej. Są od tego wyjątki, w EBI mogą też uzyskać kredyty na inwestycje w Afryce prywatne firmy.

Tylko za pośrednictwem Europejskiego Banku Inwestycyjnego przekazano w tym czasie przeszło 617 mln euro w 30 umowach kredytowych. W przeliczeniu na złotówki kwota ta przekroczyła kwotę 2,64 miliarda zł. Trzeba pamiętać, że nie jest to jedyny kanał, Komisja Europejska prowadzi w Afryce własne projekty z osobnym źródłem finansowania. Największa w tym czasie umowa została podpisana dosłownie przed chwilą, w połowie grudnia. Bank Ecobank Transnational Incorporated otrzymał linię kredytową w wysokości 81 mln euro, na wsparcie małych i średnich firm w rejonie subsaharyjskim. Ucieszą się z niego firmy rolnicze, budowlane, produkcyjne, górnicze, telekomunikacyjne, a także działające w logistyce i handlu.

Powyższa umowa dobrze pokazuje kierunek działalności EBI, którego projekty, według deklaracji Komisji Europejskiej muszą wiązać się ze wspieraniem wzrostu gospodarczego, aby zapewnić trwały rozwój tego kontynentu.

EBI nie działa w Afryce sam. Współpracuje z francuską agencją rozwoju Agence Française de Développement i niemieckim bankiem rozwoju Kreditanstalt für Wiederaubau. Projekty ze wsparciem trzech instytucji są bezpieczniejsze. EBI ściśle współpracuje też z wielostronnymi instytucjami finansowymi, takimi jak Grupa Banku Światowego czy Afrykański Bank Rozwoju. Oczywiście, nie tylko w Afryce, ale tutaj takie rozwiązania również się sprawdzają, a to ważne. Ze względu na różnice kulturowe, nie wszystkie rozwiązania przyjęte na Zachodzie, w Stanach czy Europie, mają tu rację bytu.

>>> Czytaj też: Etiopia – nowa fabryka świata. Nawet Chiny przenoszą tu swoją produkcję

Cel europejskiej pomocy: kataklizmy, epidemie, bieda

Planując swoje kolejne kroki w Afryce EBI chce się skupić się na sektorze prywatnym. Rozwój tej strony gospodarki uznaje za kluczowe dla rozwoju gospodarczego. Nie wyklucza wprawdzie interwencji w sektorze publicznym, ale nie będą one najważniejsze. Priorytetem będą projekty, jak pisze bank, „prorozwojowe”, które uruchamiają pozytywny efekt domina w gospodarce, tworzą miejsca pracy i zmniejszają ubóstwo.

- Skupimy się na najmniej rozwiniętych krajach, poświęcając szczególną uwagę tym, które mają największe potrzeby, a także tym zniszczonym przez kataklizmy i zmagającym się z konfliktami – powiedział o planach na przyszłość Pim van Ballekom.

Bank zaznacza jednak, że jego głównym zadaniem jest udzielanie kredytów długoterminowych, a nie pomoc humanitarna w wypadku epidemii lub klęski żywiołowej. - Nasza rola nie polega na zapewnianiu natychmiastowej i znacznej pomocy finansowej w takich sytuacjach. Razem z Komisją Europejską analizujemy też możliwość finansowania innowacyjnych projektów badawczo-rozwojowych w dziedzinie szczepionek przeciw chorobom zakaźnym – powiedział Pim van Ballekom.

Bank nie świadczy pomocy doraźnej, interweniuje jednak w obszarach, które są też - pośrednio - związane ze zdrowiem. EBI zatwierdził w grudniu projekty finansowania hydroelektrowni, które poprawią dostęp do elektryczności w mocno dotkniętej przez epidemię Eboli Gwinei w Afryce Zachodniej i w zniszczonej przez długie konflikty Burundi, w rejonie Wielkich Jezior. - Zapewnienie dostępu do energii jest kluczowe dla działalności gospodarczej i stabilności w Afryce. Ocenia się na przykład, że w Burundi tylko jedna na dwadzieścia osób ma dostęp do elektryczności – poinformował bank w komunikacie.

>>> Czytaj też: Śmierć władcy Omanu może rozpocząć nowy kryzys na Bliskim Wschodzie

EBI wspiera kraje, które znalazły się na krawędzi upadku. Zwykle, przez trwające tam wewnętrzne konflikty, wojny domowe. Niektóre kraje należą do stałych klientów, jak np. Rwanda, pierwszy kredyt o wartości 3 mln dzisiejszych euro otrzymała w 1977 r., najdłuższą przerwę w kredytach zanotowali w latach 1989 - 2000. Z pewnością mogła się do zawieszenia współpracy przyczynić tragiczna w skutkach wojna domowa między Hutu i Tutsi, zakończona ludobójstwem, w którym zginęło nawet milion osób. Finansowanie wróciło wraz z kredytami na modernizację lotniska 5 lat po zakończonej wojnie. Ostatecznie, w ciągu ostatnich blisko 30 lat Rwanda otrzymała kredyty sięgające 59,7 mln euro, czyli według dzisiejszego kursu przeszło ćwierć miliarda złotych.

Według informacji przekazanych Forsalowi przez DEVCO, czyli komisyjną dyrekcję ds. Współpracy międzynarodowej i rozwoju, w latach 1994 – 2012 Unia Europejska przekazała Afryce blisko 1,5 mld dolarów, według cen z 2012 r. Zgodnie z ówczesnym kursem polskiej waluty to nieco ponad 5 mld zł. W 2013 r. Unia przekazała 90,9 mln euro, czyli blisko 390 mln zł. W ciągu najbliższych pięciu lat Unia przekaże Afryce kolejne 460 mln euro - następne dwa miliardy złotych. Komisja szacuje, że ok. 70 proc. całej pomocy unijnej jest kierowana dziś do najbiedniejszych krajów. Wiele z nich leży właśnie w Afryce i zostało dotkniętych przez konflikty i katastrofy naturalne.

Zwalczanie biedy to główny cel tych działań, ale za nim kryje się troska o własne bezpieczeństwo. „Pomoc jest potężnym instrumentem, który pozwala zająć się przyczynami globalnych zmian, w tym ubóstwa, epidemii i konfliktów” – napisał przedstawiciel DEVCO, Ostatnia epidemia eboli wyraźnie pokazała, że epidemie potrafią zarazić strachem cały świat, więc zwalczanie ich u źródeł ma powody ważne dla każdego kontynentu.

>>> Czytaj też: Soft power po pekińsku: chińska telewizja, prasa i seriale wchodzą do Afryki