Książę Alwaleed bin Talal w wywiadzie dla dziennika „USA Today” podkreślił, że gwałtowny spadek cen ropy w ostatnich miesiącach był zaskoczeniem dla wszystkich krajów OPEC. – Każdy kto twierdzi, że wcześniej przewidział te zdarzenia, mija się z prawdą – zaznaczył w rozmowie z Marią Bartiromo.

Jednocześnie ekscentryczny saudyjski miliarder broni decyzji o kontynuowaniu wydobycia ropy na dotychczasowym poziomie. Jego zdaniem była ona rozsądna i przemyślana:

- Jeśli obniżylibyśmy wydobycie o 1 lub 2 miliony baryłek, to 1 lub 2 miliony zostałyby wyprodukowane przez kogoś innego. Co oznacza, że Arabia Saudyjska musiałby się zmierzyć jednocześnie z dwoma problemami – mniejszym wydobyciem oraz niższymi cenami – podkreślił Alwaleed bin Talal, a następnie zażartował, że zdecydowanie lepiej jest otrzymać cios w jeden policzek aniżeli w dwa.

Reklama

Wśród głównych przyczyn, które doprowadziły do krachu na rynku ropy, arabski miliarder wymienił przede wszystkim nadprodukcję surowca, „łupkowe eldorado” w USA oraz mniejszy popyt spowodowany globalnym kryzysem gospodarczym. Jednocześnie Alwaleed bin Talal przewiduje, że w obecnej sytuacji makroekonomicznej należy spodziewać się kolejnych spadków cen.

- Jestem przekonany, że cena ropy nigdy nie osiągnie już 100 dolarów [za baryłkę]. Mówiłem to już rok temu: cena powyżej 100 dolarów jest sztuczna” – podkreśla przedsiębiorca nazywany „arabskim Warrenem Buffetem”.

>>> Czytaj też: 50 dolarów, które zmieniają wszystko. Jak cena ropy wpływa na wzrost PKB?

Nie ma żadnego spisku

Alwaleed bin Talal odcina się również od zarzutów jakoby utrzymanie cen ropy na obecnym poziomie przez państwa OPEC miało być karą dla Rosji za wydarzenia, do których doszło na Ukrainie.

- Arabia Saudyjska cierpi dziś tak samo jak Rosja. Nie pokazujemy tego, bo dysponujemy wciąż ogromnymi rezerwami. Mogę jednak z całym przekonaniem powiedzieć, że w tej kwestii jedziemy z Rosją na tym samym wózku. Nie ma żadnej politycznej konspiracji przeciwko Rosji. Gdyby tak było, sami strzelilibyśmy sobie w stopę” – podkreślił saudyjski miliarder w rozmowie z dziennikarką „USA Today”.

Przypomnijmy, że pod koniec listopada ubiegłego roku 12 krajów zrzeszonych w OPEC podjęło decyzję o utrzymaniu produkcji ropy naftowej na dotychczasowym poziomie 30 mln baryłek dziennie. Spekulowano wówczas, że decyzja ta została wymuszona przez Arabię Saudyjską – największego wydobywcę ropy na świecie – które w ten sposób chciała uderzyć w gospodarkę Rosji oraz Iranu.

Książę Alwaleed bin Talal od wielu lat krytykuje władze Arabii Saudyjskiej za prowadzoną przez nie politykę. W kwestii utrzymania wydobycia ropy na dotychczasowym poziomie jest jednak zaskakująco zgodny z przyjętym przez rząd stanowiskiem.

>>> Czytaj więcej w "USA Today"