Prokuratura obwodu charkowskiego na Ukrainie rozpoczęła śledztwo o nazwie „Dywersja”. Dotyczy ono niedawnego ostrzelania z granatnika przeciwpancernego siedziby jednej z firm paliwowych w Charkowie. Nie było ofiar w ludziach, ale budynek został uszkodzony.
Prokuratura bada, czy zamach ma związek z wcześniejszymi aktami o charakterze dywersyjnym, które miały miejsce w Charkowie. Śledczy mają także ustalić, czy ostrzał jest działem ugrupowania o nazwie „Charkowscy partyzanci”. Ugrupowanie to znane jest w mieście z sympatii prorosyjskich i mogło mieć udział we wcześniejszych aktach o charakterze terrorystycznym.
W obwodzie charkowskim doszło w ostatnich tygodniach i miesiącach do ośmiu incydentów, kwalifikowanych przez służby śledcze jako akty dywersyjne lub terrorystyczne. Według komentatorów, ich celem jest destabilizowanie miasta i zastraszanie jego mieszkańców. Jewhen Zacharow, charkowski obrońca praw człowieka uspokaja jednak: „Z moich obserwacji wynika, że separatyści nie powinni tu otrzymać wsparcia”.
Według sondaży, około 7 proc. mieszkańców Charkowa chciałoby zjednoczenia z Rosją.
>>> Czytaj też: Nie tylko Rosja. Oto kraje, które zmagały się z sankcjami. Część wygrała