Niedzielski, zapytany o przegrane głosowanie w sejmowej Komisji Zdrowia, dotyczące ustawy o jakości, odpowiedział, że był to wypadek przy pracy.

"Tak się złożyło, że posiedzenie komisji było wyznaczone w dniu, który był bardzo trudny frekwencyjnie dla posłów Prawa i Sprawiedliwości. Kilku z nich miało wcześniej ustalone różnego rodzaju zobowiązania, czy to związane z wykonywanym zawodem, czy z pracą posła w terenie, i nie zdołali na komisję dotrzeć" – ocenił. Dodał, że praktycznie każdy zadzwonił z wyjaśnieniami i pojawiły się przeprosiny.

W ubiegłym tygodniu odbyła się konferencja Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Związek zaapelował do ministra o działania w związku z problemami spowodowanymi wprowadzeniem po 1 lipca 2022 r. zmian w ustawie o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Chodzi o nieuznawanie kwalifikacji zawodowych pielęgniarek, degradowanie ich i zmienianie im umów o pracę tylko po to, żeby szpitale osiągnęły zyski.

Reklama

Odnosząc się do tego, Niedzielski wskazał, ze resort ustala centralne regulacje, wdraża je i pilnuje ich realizacji. Drugą kwestią, jak tłumaczył, jest sfera relacji między pracodawcą a pracownikami i to jest dziś osią sporu. Zaznaczył, że rolą ministra nie jest ręczne zarządzanie każdym szpitalem.

"Napięcia, które mamy i które dotyczą dwóch czy trzech województw, nie mają charakteru systemowego. Dotyczą kilku pracodawców, którzy podejmują takie, a nie inne decyzje" – ocenił.

Potwierdził, że nie będzie zmian w ustawie o minimalnych wynagrodzeniach. Dodał również, że nie będzie powrotu do systemu, w którym podwyżki przyznawane były na PESEL.

"Powiem więcej, błędem było w ogóle wprowadzanie takiego rozwiązania. Był to ukłon w stronę społeczną, ale on doprowadził do wynaturzeń związanych z nadmiarowym kwalifikowaniem stanowisk" – zaznaczył w rozmowie z portalem.

Minister odniósł się również do sprawy lek. Sochacki-Wójcickiej, która poinformowała kilka dni temu na Instagramie, że poza kolejką przyjmuje w gabinecie swoją rodzinę i znajome. Zaznaczył, że tę burzę medialną trzeba dokładnie wyjaśnić i jeśli doszło do nieprawidłowości, podmiot dostanie karę.

Zapytany o barometr WHC, z którego wynika, że kolejki do lekarzy są i cały czas rosną, odpowiedział, że ministerstwo nie zgadza się z tym, bo w ocenie resortu "dane są tendencyjne, opracowywane przez osoby, które mają w tym swoje interesy polityczne".

Szef resortu zdrowia pytany był też, czy e-rejestracja rozwiąże problem z dostępnością do specjalistów i skróci kolejki. Odpowiedział, że zmniejszenie kolejek do specjalistów nie jest wypadkową tego, co zostanie zrobione na poziomie ambulatoryjnej opieki specjalistycznej.

"Po pierwsze: potrzebny jest nam sprawnie działający system POZ, w którym wprowadzamy opiekę koordynowaną. Robimy to nie tylko dlatego, żeby pacjentowi było wygodniej, ale żeby odciągnąć go od notorycznego wizytowania specjalistów. Po wizycie u specjalisty co do zasady pacjenta powinien najczęściej prowadzić nadal lekarz rodzinny. Chcemy skracać kolejkę nie poprzez zwiększanie podaży wizyt, ale zmniejszenie zapotrzebowania na te wizyty. Po drugie: musimy zwiększyć liczbę specjalistów. Działamy w każdym obszarze. Krytyka w tym obszarze jest dla mnie trochę niezrozumiała" – zaznaczył w wywiadzie z Rynkiem Zdrowia.