Trzeci od połowy września czarny poniedziałek zaczął się w Tokio. Indeks Nikkei zanurkował 4,3 proc. i spadł do najniższego poziomu od czterech lat. Największe europejskie giełdy w Londynie, Paryżu i we Frankfurcie znalazły się 7-8 proc. na minusie. Taniały głównie akcje banków. Histeria opanowała mniejsze giełdy. Indeks rosyjskiej stracił ponad 19 proc. - pisze wtorkowa Gazeta Wyborcza.

Pieniądze wycofywane w panice z giełd lokowane były w obligacje rządowe i złoto. Kruszec ten uznawany za bezpieczną lokatę na trudne czasy podrożał w jeden dzień aż 5 proc.

W Polsce nie ma poważnych zagrozeń wewnętrznych. Nasz sektor bankowy jest stabilny i wypłacalny - zapewniał Stanisław Kluza, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. Mimo to panika nie ominęła Warszawy. Indeks 20 największych spółek WIG20 stracił aż 5,7 proc. (lb)