"Na tych trasach jest najsłabsza frekwencja w tym okresie i przynoszą one największe straty" - wyjaśnił Komorek. Jak dodał, straty przewoźnika związane są z wysokością stawek, m.in. opłat lotniskowych.

"Zanim podjęliśmy tę decyzję, wysłaliśmy pisma do lotnisk, aby na czas tych sześciu tygodni obniżyli te stawki. Kraków i Rzeszów nie chciały z nami rozmawiać i w związku z tym musieliśmy zawiesić loty" - powiedział Komorek.