Ujawniony pod koniec kwietnia zamiar wysłania przez firmę Elona Muska kapsuły na Czerwoną Planetę to w opinii ekspertów kolejny krok w zwiększaniu udziału firm prywatnych w eksploracji kosmosu. Studzą oni jednak optymizm co do możliwości utrzymania terminu 2018 r.

Firma kierowana przez Elona Muska poinformowała pod koniec kwietnia, że planuje wysłać kapsułę Dragon na powierzchnię Czerwonej Planety w 2018 r. SpaceX zamierza zademonstrować technologiczną i operacyjną zdolność do odbycia komercyjno-badawczej misji na Marsa.

Misja o kryptonimie "Red Dragon" miałaby zostać zorganizowana wyłącznie przez SpaceX przy niewielkiej współpracy NASA. Zarówno kapsuła (Dragon), jak i rakieta nośna (Falcon), zostały już opracowane i przetestowane przez SpaceX. Misja opierałaby się na zmodyfikowanych wersjach kapsuły i rakiety nośnej wykorzystywanych dziś do dostarczania zaopatrzenia na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Rakieta Falcon Heavy byłaby wyposażona w dodatkowe silniki, co ma pozwolić na dostarczenie na orbitę kapsuły oraz blisko roczny lot na Marsa. Pierwszy próbny start Falcon Heavy zaplanowano na listopad tego roku.

SpaceX zapewnia, że NASA jest gotowa użyczyć firmie Muska infrastrukturę potrzebną do komunikacji z pojazdami znajdującymi się poza ziemską orbitą, w zamian ma ona otrzymać dane telemetryczne uzyskane podczas wejścia w atmosferę oraz lądowania pojazdu na powierzchni Marsa.

"Specyfikacja Dragona od początku wskazywała na to, że rzeczywistym celem jej powstania było nie tyle dostarczanie ładunków na ISS, co wykorzystanie kapsuły w misji marsjańskiej" - twierdzi Jim Bell z Arizona State University, współpracujący z NASA podczas kilku misji marsjańskich. Elon Musk w wypowiedzi dla Forbesa deklarował taki zamiar już w 2012 r.

Reklama

Bill Ostrove z Foresight International w rozmowie z Forbesem z rezerwą odnosi się do możliwości dotrzymania terminu rozpoczęcia misji przez SpaceX. Analityk podkreśla, że z technicznego punktu taka misja jest dużo bardziej skomplikowana niż wynoszenie na orbitę ziemską zaopatrzenia lub sztucznych satelitów.

"SpaceX ma już w swojej historii przypadki przesuwania czasu realizacji ambitnych założeń. Pamiętajmy, że kilkutygodniowe opóźnienie projektu może doprowadzić do tego, że firma utraci tzw. okno startowe, a więc moment, w którym wzajemne położenie naszej planety i Marsa pozwala na najbardziej ekonomiczną podróż pojazdu. Takie okno otwiera się tylko raz na dwa lata" - uważa Ostrove.

O rakiecie Falcon Heavy informowano już w 2011, jednak pomimo zapowiedzi, do tej pory żaden z prototypów nie wykonał próbnego startu i lotu. Sukces misji "Red Dragon" w ogromnej mierze uzależniony jest więc od sprawności rakiety. Problemem może być także opracowanie skomplikowanego rakietowego systemu hamującego dla pojazdu Dragon, który byłby dostosowany do marsjańskiej atmosfery.

"Niepokoi mnie to, że chęć dotrzymania terminu może doprowadzić do rezygnacji z utrzymania wysokich standardów bezpieczeństwa i kontroli, co zmniejsza ogólne szanse na zakończenie misji z sukcesem. Jeśli firma nie zdąży z przygotowaniami do 2018 r., kolejne okno otworzy się dopiero w 2020 r." - dodaje analityk.

Ekspert Foresight International przypomina natomiast, że marsjańska misja SpaceX nie jest przedsięwzięciem komercyjnym, co zdejmuje z firmy jeden z ciężarów - wywiązanie się z umowy z klientem.

Keith Cowing z portalu Nasa Watch zwraca uwagę na możliwość wykorzystania podczas misji modułów wykorzystanych już w lotach Falcon 9 i standardowej kapsuły Dragon. Jednym z celów SpaceX jest bowiem wielokrotnie wykorzystywanie tych samych pojazdów w misjach kosmicznych, co pozwala na znacznie obniżenie kosztów oraz przyspieszenie przygotowań do lotu.

Misja "Red Dragon" planowana przez SpaceX jest modyfikacją zamiarów NASA z 2011 r. Pierwotny plan zakładał, że Spacex będzie jedynie jednym z kontrahentów państwowej agencji kosmicznej, jednak w obliczu braku finansowania rządowego, firma Muska zdecydowała się samodzielnie kontynuować ten projekt.

>>> Czytaj też: Odważne plany Elona Muska. Pierwszy statek kosmiczny na Marsa poleci w 2018 roku