Te miłe zwierzęta, charakteryzujące się krowią postawą tylnych nóg, do tego stopnia zostały wprzęgnięte w służbę marce piwnej, że nazywa się je czasem Budweiser Clydesdale. Do budowania pozytywnego wizerunku marki z pewnością mocno się przyczyniły. Czy jednak im samym wyszło to na dobre?
PETA wśród akcjonariuszy Budweisera
Jak pisze Amy Buxton dla portalu „Plant Based News”, do grona akcjonariuszy firmy Anheuser-Busch InBev, do której należy marka Budweiser, dołączyli ostatnio przedstawiciele PETA. Jest to jedna z największych na świecie organizacji zajmujących się walką o prawa zwierząt. Członkowie PETA chcą się dostać na forum zarządu firmy, aby poruszyć temat znęcania się nad końmi.
Zdaniem organizacji właściciele marki Budweiser wprowadzają w błąd opinię publiczną, twierdząc, że ich zabiegi estetyczne na zwierzętach ograniczają się do podcinania im włosów, gdy tymczasem przeprowadzają u źrebaków zabieg odcinania ogonów. Robią to przy pomocy skalpela, albo wiązania odcinającego dopływ krwi, które sprawia, że po jakimś czasie ogon obumiera i odpada.
Walka o koński ogon
Zdaniem obrońców i obrończyń praw istot nieludzkich obcinanie ogonów to okrucieństwo, któremu należy się przeciwstawić.
Aktywistki i aktywiści utrzymują, że zabieg pozbawienia ogona naraża konie na urazy psychiczne oraz sprawia, że mogą mieć one problemy z utrzymaniem równowagi. Ogranicza to też ich możliwość komunikacji z innymi osobnikami i czyni podatnymi na choroby. Stają się też łatwym łupem dla owadów, do odganiania których służy koniowi właśnie ogon. Działacze i działaczki prozwierzęce mają poparcie Amerykańskiego Stowarzyszenia Lekarzy Weterynarii.
Praktyka przycinania koniom ogonów jest uznawana za nielegalną w 10 stanach Ameryki, a także w wielu innych państwach, m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Szwecji.